Byłam na wycieczce szkolnej 2 dniowej i mój wychowawca który był też opiekunem został poinformowany o tym że nie mogę chodzić po górach bo niecały rok temu miałam operację kolana i było ustalone ze względu na mnie ze mamy iść na morskie oko a on ostatecznie wziął nas żeby iść do jaskini mroźnej i w momencie gdy zobaczyłam że trzeba iść po śliskich kamieniach wysoko powiedziałam mu że no ja nie dam rady tam wejść a on zaczął na mnie krzyczeć i mówić żebym nie wymyślała i w trakcie tej całej drogi mówiłam mu wiele razy że muszę zejść bo widzę że nie poradzę sobie i może mi się coś stać. Dodam jeszcze że mam ukończone 18 lat i było wiele sytuacji w trakcie całej około 3h wspinaczce ze prawie spadłam. Ostatecznie gdy zeszłam z płaczem z bólu nóg inna uczennica wezwała pogotowie górskie bo on powiedział że mam nie wymyślać i dam radę przejść jeszcze około 4km. W szpitalu powiedzieli że mogło mi się skręcić kolano ale na rtg tego nie widać i że mam chodzić o kulach i w ortezie bo nie mogłam stanąć na nogę po operacji. Wychowawca nie posiadał przy sobie też żadnej apteczki ani nic. Czy jest sens to gdzieś zgłaszać a jak już to gdzie?