Co grozi za kradzież w sklepei.

Dzien dobry proszę o poradę. Jest mi strasznie wstyd o tym nawet mysleć, ale niestety stało się. Zostalam zatrzymana w sklepie biedronka za kradzież(nie skasowałam wszystkiego co miałam w koszyku) ochroniarze zadzwonili na policję wartość nie zapłaconych rzeczy była na kwotę 170 zł. Dostałam mandat. Za te rzeczy zapłaciłam od razu przy nich ale tych kradzieży było więcej bo od lutego kilka razy w tygodniu. Głównie to była żywność. Jeździłam, błagałam ale ochroniarzy z firmy zewnętrznej nie dało się przekonać, że zapłacę za wszystko byle tylko tego nie zglaszali na policję. Załamałam się nerwowo. Jestem matką dwójki wspaniałych dzieci i żoną przemocowca. Za wszystko co jest nie po jego myśli obrywam i ja i dzieci(jeśli zdążę to zasłaniam ich moim ciałem). Pieniądze z 800 plus które mi zostaną zabiera mi na spłatę kredytu.W końcu udało mi się przekonać kierowniczkę aby mi pomogła. Okazało się że panowie naliczyli mi 2000 tys zł że ukradłam od lutego nawet to co miałam w rękach a nie wzięłam tylko oglądałam mi wliczyli. Rzeczy które nie były spożywką kierowniczka pozwoliła mi oddać. Powiedziała mi, że oni zgłoszą to swoim zleceniodawcą ale na policję zglasza ona na własną odpowiedzialność i zglosi tylko ponad 500 zl i te 170 co mnie przyłapali. Chciałam też to zapłacić ale powiedziała że zapłacę po wezwaniu na policję. Strasznie się wstydzę swojego postępowania,czuję się tragicznie. Prosze mi powiedzieć co grozi mi za takie czyny? Cały czas miałam nadzieję że mąż się zmieni ale wiem teraz że nie i chciałabym stanąć na własne nogi i odejść od niego z dziećmi. Moje dzieci mają tylko mnie....a ja tylko ich. Proszę o pomoc.