Dzień dobry.

10 czerwca 2017 roku kupiłam samochód używany (Fiat Bravo II T-Jet, 1,4 2008r. z przebiegiem 161 tys. km). W okresie wakacyjnym autem prawie nie jeździłam. W październiku dokonałam w warsztacie wymiany rozrządu, klocków hamulcowych oraz oleju. 2 listopada 2017 rozpoczęłam pracę w nowej firmie, do której musiałam dojeżdżać około 50km w jedną stronę. Samochód zaczął puszczać niebieski dym z wydechu, co sugerowało uszkodzoną turbosprężarkę. Półtorej tygodnia po wymianie turbiny objawy pojawiły się ponownie. Tym razem warsztat rozpoczął dokładniejszą diagnostykę i okazało się, że silnik jest w całości do remontu a wymieniona turbina nadaje się tylko na złom.
Po dokonaniu stosownych napraw objawy nie ustąpiły. Auto od listopada przebywa w warsztacie, pół Szczecina rozkłada nad nim ręce i nikt nie ma pojęcia co jest uszkodzone.
W styczniu poinformowałam Sprzedającego, że chcę odstąpić od umowy kupna, bo samochodem nie można jeździć, ten jednak mnie wyśmiał. Mimo wszystko odczekałam nieco czasu i wysłałam odstąpienie od umowy listem poleconym, który to Sprzedawca odebrał 10 maja 2018 roku. Aktualnie mamy 12 czerwca, minęło ponad 30 dni a od Sprzedawcy nie mam żadnej odpowiedzi. Rzecznik praw konsumenta wspominał o tym, że w takim przypadku odstąpienie należy traktować jak przyjęte. Czy tak jest faktycznie? Jakie kroki powinnam dalej podjąć?