Dzień dobry. Aktualnie jestem zmuszona z mieszkać z matką alkoholiczką. Mam 2 koty, z czego jednego ona wyrzuciła dawno temu na dwór, a ja go przygarnęłam. Kot ma chore nerki, jest pod kontrolą weterynarzy, ma specjalną dietę. Ja sama jestem pełnoletnia, a dom jest w części mój (po śmierci taty). Matka mi grozi, że wyrzuci moje koty, gdy tylko te coś zrobią nie po jej myśli. Jestem ofiarą przemocy psychicznej, chodzę na terapię, ale póki nie wyprowadzę się od matki, terapia nie ma sensu wedle słów terapeuty. Sprzątam po kotach, ja opłacam ich badania, leki, jedzenie-wszystko. Ja jeżdżę do weterynarza. Jeśli zrobię coś źle, sprzątam po nich, ale i tak matka krzyczy na mnie, doprowadzając mnie do ataków paniki, uważa że nie dopuszcza się żadnej przemocy i ma prawo wyrzucić moje koty z naszego domu. W związku z tym mam pytanie, czy ona, nie będąc właścicielem kotów, może wbrew mojej woli (właścicielki) wyrzucić je na podwórko, gdzie grożą im oczywiste zagrożenia? Dodam, że ona w żaden sposób nie dokłada się do leczenia kota chorego na nerki, którego sama na początku kupiła, ale porzuciła, gdy ten stał się problematyczny. Żyje w ciągłej nerwicy, ale już nie zależy mi na moim zdrowiu tak, jak na życiu moich kotów. Staje na głowie, żeby szybko po nich sprzątać, ale i tak padam ofiarą matki. Proszę bardzo o pomoc, o odpowiedź.
Bardzo z góry dziękuję.