Dzień dobry,
jadąc z moją żoną (ona prowadziła, jest z Rumunii, czyli UE), po drodze ekspresowej s17 zostaliśmy zatrzymani pod zarzutem przekroczenia szybkości o jakieś 37-38 km/h przez niezoznakowaną skodę superb.
Podczas interwencji:
1. Policjant nie przedstawił się (zrobił to dopiero w końcowej fazie), po zapytaniu.
2. Policjant nie potrafił mówić po angielsku, więc tak naprawdę żona polegała tylko na moich tłumaczeniach laika.
3. Policjant po zobaczeniu zagranicznego prawa jazdy, chciał zapłaty mandatu gotówka. Nie chciał uwierzyć w zapewnienia, że mamy stałe zameldowanie. Dopiero po przedstawieniu dowodu nadania pesel (które mieliśmy wyjątkowo szczęśliwym trafem), zweryfikował dane. Groził zatrzymaniem na dołek. Nie wiedziałem co to znaczy, musiałem się dopytywać. Okazało się to być zatrzymanie
4. Zażądał napisania danych osobowych i oświadczenia, że się być pod danym adresem mieszka. Oświadczenie wyłącznie w języku polskim. Żona podpisała, gdyż powiedziano nam, że w przypadku braku podpisu zostanie zatrzymana i wyjaśni sprawę na posterunku policji (mimo, że wcześniej zweryfikowano dane)
5. Policjant nie nosił maseczki.
6. Gdy pytałem na jakiej podstawie mieliby zatrzymać, zostałem zmuszony do wylegitymowania się (pasażer), policjant na podstawę artykułu stwierdził, że jest to rytunowa czynność mająca na celu na stwierdzenie, czy przypadkiem nie jestem poszukiwany przez policję).
7. W trakcie nagrywania najpierw zostaliśmy wyprzedzeni przez policję (mieliśmy raczej tę samą prędkość), po ich wyprzedzeniu zostaliśmy nagrani, policja włączyła koguta, wyprzedziła i nas zatrzymała. Niestety nie mamy kamerki. Na zapytanie, dlaczego tak zrobili, policjant zapytał, czy mam kamerkę.
8. W żadnym przypadku policjant nie dopytał się, czy moja żona rozumie sytuację i czy potrzebuję korzystać z tłumacza. Nigdzie nie stwierdziła, że rozumie. Podpisała tylko ten dokument o adresie, gdyż nie chciałem by nas zatrzymano.
Jakie mamy szanse na obronę. W jaki sposób powinniśmy postępować, by być należycie zabezpieczonym?