Dzień dobry. Mój partner pracuje w firmie transportowej. Wypłaty nie zgadzają się z tym, co zawiera umowa. Dodatkowo, samochody wypuszczane są w trasy na "łysych" oponach. Na terenie Francji, gdzie obowiązuje zakaz spania w samochodach, często jest zmuszony do tego, aby jednak w nim spać - nie o każdej porze można zameldować się w hotelu, a kiedy załadunek się przeciągnie, łatwo można się spóźnić. Wtedy pracownicy dostają instrukcje, żeby spać w aucie, a gdyby policja pukała, udawać, że ich nie ma. Poza tym, przekraczany jest czas pracy kierowcy - trasy często są "na styk", lub w ogóle awykonalne w danym czasie. Są też sytuacje, kiedy mój partner kończy trasę o 2, a następnie o 4:40 musi już być na rozładunku i znowu cały dzień jeździć. Firma wyznaczała nawet konkretne trasy, które omijają punkty ważenia pojazdów, kiedy mieli świadomość, że jest przeładowany. Ponadto, mój partner "zakupił" lodówkę samochodową od firmy - kosztuje ona, wg wycen firmy 800 zł i sam koszt nie jest problemem, natomiast z wypłaty potrącane są pieniądze (2 x 400 zł), a na zakup nie ma żadnej umowy. Oczywiście lodówka cały czas jest w firmowym aucie, więc obecnie nikt nie może posądzić go o kradzież. Z drugiej strony, jśli zakończy tam pracę, chciałby móc ją zachować, jako, że została zakupiona.

Czy w takich okolicznościach, można starać się o odszkodowanie? Czy odszkodowanie może być wypłacone za każdą z niedogodności/niejasności, czy tylko za część (jeśli za część, to za jakie?). Jaka może być wysokość takiego odszkodowania? Czy są jakieś górne granice, albo najbardziej prawdopodobne kwoty? Czy brakiem umowy na kupno lodówki można argumentować jeszcze większe braki w wypłatach? (na obecną chwilę wygląda to tak, jakby poza brakami które już są i tak, były jeszcze dodatkowe braki na 400 zł przez 2 miesiące, bo nigdzie nie ma informacji, skąd wzięło się potrącenie).

Będę ogromnie wdzięczna za wskazówki. Z góry uprzejmie dziękuję i pozdrawiam.