Pytanie z dnia 09 lipca 2018
Dzień dobry,
nie wiem czy w dobre miejsce kieruję swój mail, ale chciałam prosić o poradę w sprawie moim zdaniem niestosownego traktowania mnie przez serwis komputerowy.
Sprawa ma się tak, że w maju zaniosłam swój nowy laptop do naprawy bo nagle zaczął pojawiać się komunikat o skoku napięcia, który nie chciał zniknąć. Wystraszyłam się i zaniosłam do analizy. Wspomnialam też, że 2 tygodnie wcześniej wylało mi się na niego ok. 10ml wina, ale natychmiast odwróciłam go do góry nogami, osuszyłam i działał normalnie. Kolejną martwiącą mnie rzeczą, na którą zwróciłam uwagę była brzęcząca ładowarka, która również tworzyła błyski przy wkładaniu do gnazdka.
Werdykt po 3 tygodniach był taki, że trzeba wymienić płytę główną co kosztowało mnie 970zł. Mimo mojego zwrócenia uwagi n ładowarkę okazało się, że Pan nie zapisał sobie tego w zleceniu i jej nie sprawdził mimo, że ją zostawiłam. Jednak jego zdaniem teraz powinno być wszystko w porządku. Chciał mi go po naprawie pokazać, włącza - komputer nie chce się włączyć. Zdziwienie, bo podobno dzień wcześniej ładował go na 100%. Podłączył ładowarkę, pokazał, że działa i oddał. Nie minęło kilka dni wróciłam do niego z wiadomością, że ładowarka dalej zachowuje sie jak wcześniej. No więc Pan powiedzał, że podejrzewa złamany kabel w którymś miejscu - kolejne 90zł za kabel. Jeszcze w tym samym dniu zadzwoniłam z pociągu, że nie działa mi jeden port USB oraz funkcja zmiany jasności ekranu, a na drugi dzień okazało się, że tak jak wtedy w serwsie - mimo naładowania wieczorem do pełna rano laptop nie chciał odpalić - 0% baterii. Tak działo się codziennie, a ponadto przy ładowaniu od 0% przy pierwszym włączeniu wyłączał się jak tylko pojawił się pulpit, dopiero za drugim razem rzeczywiście dało się go odpalić. Zanioslam go więc na reklamację.
Dziś - po niecałych 2 miesiącach od początku problemów otrzymałam telefon, że przyszła nowa płyta po reklamacji i dzieje się to samo - USB, rozładowanie gdy jest wyłaczony, wyłączanie przy pierwszej próbie. Informacja jest taka, że w takim razie to pewnie jakaś tam inna część, która za takie rzeczy odpowiada = kolejne 200zł. Ja spytałam jakim cudem mam płacić kolejny raz za coś, co zaczęło się dziać dopiero w momencie kiedy odebrałam go z serwisu, odpowiedź Pana bezcenna- "No proszę Pani, ja nie wiem czy takie coś się nie działo. Pani mi przyniosła martwy komputer po zalaniu.". Spytałam jaki martwy jak ja go używałam 2 tygodnie od zalania i nawet mu pokazywałam na komputerze ten komunikat i jak może twierdzić, że kłamię? Pan powiedział, że ma wpisane tylko, że po zalaniu uszkodzony. Czy to jest moja wina, że sobie tak wpisał, a nie inaczej? Ja nie wiem co z tego co mówi wpisywał do systemu. Jestem studentką i nie stać nie na to, aby wydać kolejne 200zł. W tym serwisie pozbyłam się wszystkich oszczędności, jakie udało mi się zebrać przez kilka ubiegłych lat.
Jaka jest szansa abym nie musiała płacić tych 200zł? Aby pokrył to serwis bo ewidentnie jest to z ich winy?
Pozdrawiam i uprzejmie proszę o pomoc
Olga
Tutaj pojawią się odpowiedzi od prawników
Chcę dodać odpowiedź
Jeśli jesteś prawnikiem
zaloguj się by odpowiedzieć temu
klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem
poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.