Dzień dobry
Powierzyłam swoją sprawę adwokatowi. Zaufałam, opłaciłam. Na pierwszą rozprawę wysłał aplikantkę. Na drugą rozprawę wysłał już inną aplikantkę.
Obie nie wiedziały po co przyszły, nic się nie odezwały na rozprawie.
Wyglądało to tak, jakby wcale adwokata na rozprawie nie było. Sprawę przegrałam. Adwokat przeze mnie opłacony, (i to niemało), wniósł apelację.
Sąd II Instancji w kwietniu b.r. zawiadomił adwokata o terminie rozprawy na maj tego roku. Na rozprawę adwokat się nie stawił, nie wysłał też nikogo w zastępstwie. Adwokat nie powiadomił mnie o terminie rozprawy. Sąd Apelację oddalił, przegrałam. We wrześniu tego roku dowiedziałam się, że wyrok wydany w maju jest prawomocny, bo powód we wrześniu przysłał mi pismo - wezwanie do zapłaty - zwrot kosztów procesu. Bardzo się zdziwiłam, myślałam że ktoś się podszył pod powoda i chce wyłudzić pieniądze. Dzwonię więc do adwokata i o tym mówię, a adwokat odpowiedział, że musi to sprawdzić i oddzwoni. Minął tydzień i cisza. Więc znowu dzwonię, nie odbiera. Napisałam e-maila do adwokata z prośbą o wyjaśnienie tegoż wezwania do zapłaty. Po kilku dniach odpisuje mi, że wezwanie jest zasadne i mam zapłacić. Na pytanie, skąd adwokat wie o prawomocnym wyroku, już przemilczał, nie odpowiedział.
Moje pytanie, Czy mogę złożyć skargę na adwokata z żądaniem (nie wiem jak to nazwać) rekompensaty pieniężnej i to niemałej, ok. 60 tys. zł.
Wiem z trzech źródeł, że pomimo trudnej sprawy, sprawę powinnam wygrać. Przegrałam, bo adwokat wybrał złą linię obrony.
Będę wdzięczna za odpowiedź.
Pozdrawiam
Ewa