Dzień dobry,
W niedzielę mój 4 letni syn spadł z narożnika, straszny ból w okolicach syi, głowy i lewej reki, senność samowolne zamykanie oczu Od razu pojechaliśmy na SOR, zostaliśmy poinformowani że nie mają w szpitalu chirurga dziecięcego, zawieźli nas karetka do innego szpitala, gdzie poza całych oczekiwaniem i papierami badanie mojego dziecka trwało może 15 sekund podczas których Pani doktor z całym impetem ściągnęła mu bluzkę i koszule podnosząc ręce do góry mimo zgłaszania bólu ręki i szyi. Pani stwierdziła albo Pani ja ściąga a jak Pani sobie nie radzi to zrobię to ja. Pani doktor nie zlecając żadnego prześwietlenia stwierdziła że tylko stłuczenie a dziecko panikuje. Po czym "poprosiła" o opuszczenie gabinetu i poczekanie na papiery na korytarzu ze wskazaniem przed drugą Panie (chyba pielęgniarkę ) na końcu korytarza proszę czekać bo głową pęka od tego płaczu !!!!!!! Byłam naprawdę w szoku że w zawodzie który ma służyć ludziom można nie mieć za grosz eptapii do cierpiącego "panikujacego" dziecka ale wierzylam, że Pani specjalista chirurgii dziecięcej wie co robi i mojemu dziecku poza stłuczeniem nie jest, a jednak nie dawał mi spokoju ciągły ból i oszczędzanie reki. We wtorek rano poszłam do swojego lekarza który który zlecił pilne zdjęcie RTG poradę ortopedy a jeśli któreś z powyższych zostanie mi odnowione to także skierowanie na SOR z prośbą o konsultację. Zdjęcie zostało zrobione, ortopeda nie przyjal więc na SOR. Co się okazało złamanie kości obojczyka z niewielkim przemieszczeniem. Bardzo bym chciała żeby Pani doktor specjalista chirurgii dziecięcej odpowiedziała za nieudzielenie odpowiedniej pomocy, nie zrobienie nawet zdjęcia i za nieludzkie podejście do człowieka "panikujacego" dziecka