Dzień dobry
Wraz z partnerem 2 lata temu otrzymaliśmy mandat za jazdę bez biletu w komunikacji miejskiej - później te mandaty zgubiliśmy podczas przeprowadzki. W ciągu tych 2 lat nie dostaliśmy żadnego wezwania do zapłaty. Aż do teraz. W piśmie MZK straszy nas sądem i naliczeniem dużych oplat. Czy sprawa nie jest już przedawniona? Dzwoniliśmy tam informując ze nie dostaliśmy wcześniej żadnego wezwania i chcemy to anulować z tytułu przedawnienia ale pani nas poinformowała ze nawet jak nam to anulują to i tak będziemy widnieć w BIKu. Generalnie są rozbieżności w piśmie i tym co pani na infolinii nam mówiła bo w piśmie informują o 3 miesiącach czasu zanim sprawa trafi do sądu a pani mowi ze mamy czas do końca grudnia zanim zglosza nas do BIK. Jednoczenie mówiła też ze nie zgłoszą sprawy do sądu wgl... Coś nam tu nie gra. Możemy prosić o wyjaśnienie czy faktycznie w przypadku anulacji ze względu na przedawnienie nadal będziemy mieli problemy w BIK? Oraz jak rozumieć rozbieżności w piśmie i tym co nam pani mówiła?