Dzień dobry.Mieszkam w domu który postawił mój ojciec.Dzialka nie stety też jego nic nie podzielone,ojciec mieszka obok.Postawił to może za duże słowo,ponieważ od samego początku pomagałem przy jego budowie.Ojciec zainwestował w pustaki,strop.Od tamtej pory nie finansował domu.Wszyskie rachunki opłacamy.Do tego domu wprowadziłem się razem z narzeczoną.Po niedługim czasie wzięliśmy ślub.Mamy dwójke dzieci .Zaczeliśmy razem z żoną wykańczać dom.Żona pomagała fizycznie ile mogła.Wiele prac robiliśmy sami. Ja finansowo zaś selektywnie w miarę mozliwości przez prawie 20 lat abyśmy my i nasze dzieci mieli godne warunki do życia Dom nie jest zbyt duży. Dół salon z kuchnią i łazienką,przedpokuj.Poddasze użytkowe.Razem ocieplaliśmy poddasze ,bo właściwie w tym domu nic nie było.Kominek, grzejniki,płyty karton gips góra i dół.Szambo,wymiana wszystkich okien na plastiki.Studnia głębinowa,woda miejska bo okazało się,że w głębinówce jest nie zdatna .Taras,ganek, ocieplenie budynku i elewacja.No nie wiem ?drzwi,kostka przed domem,nawet garaż i wiele innych żeczy.Nie da się tego wymienić i chyba teraz to nie ma sensu.Pytanie moje jest takie.Jakie mam szansę w sądzie co do zwrotu nakładów poczynionych na tę nieruchomość.Zaznaczam, że dom miał być mój i z takim zamiarem go kończyłem dla siebie i mojej rodziny.Teraz po 20 latach słyszę od ojca,że nie zamierza póki co niczego regulować.Mam brata więc tym bardziej sytuacja jest nieco skomplikowana.Wiem, że nie odbędzie się bez wizyty u prawnika.Proszę jedynie o jakąś radę,wskazówki czy jest szansa dla nas w tej sprawie.Nigdy nie myślałem, że będę sądził się z własnym ojcem,próby rozmowy niestety nic nie wnoszą.Dom wymaga dalszego inwestowania,lecz w takiej sytuacji nie wiedamo czy dalej w to brnąć.Bardzo dziękuję za jakąkolwiek odpowiedź.