Jest małżeństwo. Żona nigdy niekarana, zawsze pomocna ludziom i nosząca dobro, wrazliwa. Po miesiącu znajomosci, ożeniła się z dotychczasowym mężem. On przyznał po czasie, ze gdyby wiedział, ze nie jest bogata, nie ożeniłby się z nią.
Regularnie ją wyzywał i gnębił, kontrolował i w niczym nie pomagał. Za to ciagle uskutecznial awantury wrzeszcząc i waląc w ściany, o to, by zdobywała dla niego pieniądze. Pewnego roku, kobieta dokonała przestępstwa pod wpływem nacisku ze strony męża - wraz z nieznajomym mężczyzna weszła do banku, z mężczyzna który miał podrobiony dowód innego męższczyzny, kobieta jedynie powiedziała w baku do Pani obsługującej, ze pan chce zlikwidować lokatę. Wiedziała, ze mężczyzna obok operuje podrobionym dowodem na faceta, z którego lokata miała być ściągnięta. To wszystko co zrobiła. Dziś postawione są jej najróżniejsze zarzuty.
Sprawa bardzo krótko opisana dla zobrazowania, mam jedynie pytanie.... Czy jest możliwość, ze opisana wyżej kobieta nie otrzyma wyroku w więzieniu? Ze skończy się jedynie co najwyżej na wyroku w zawiasach? Nigdy wcześniej nie była karana, nie podrabiała podpisów ani nic tym podobnego. Jedynie wprowadziła w błąd urzędnika banku, wiedziała o podrobionym dowodzie ( nie znała tożsamości tych osób mimo wszystko), działała pod przymusem męża który wszystko kontrolował. W pozwie do sądu wyznała jak bardzo jej żal i chce przeprosić mężczyznę, którego oszukano i chciano okraść. Dodam, ze kobieta nie zrobiła tego w celu uzyskania korzyści majątkowych dla siebie, bo wiedziała, ze nie dostanie z tego ani złotówki. Robiła to dla męża, który nieustannie się znęcał nad nią psychicznie.
Czy jest szansa o wspomniany niski wymiar kary, nie odsiadując? BARDZO proszę o odpowiedz...