Jestem nauczycielką dyplomowaną języka angielskiego, której zostało 10 miesięcy do osiągnięcia wieku emerytalnego. Od roku 1997 pracowałam w studium pomaturalnym , które w roku 2017 weszło w stan likwidacji ( na mocy ustawy), ale wystaraliśmy się w Ministerstwie Kultury o powołanie w jej miejsce podobnej szkoły POLICEALNEJ. Ministerstwo powołało wtedy policealne studium na zasadzie dwuletniego EKSPERYMENTU. Przez cały czas pracy w Studium miałam pełny etat. W momencie wygaśnięcia studium pomaturalnego, dla mnie zostało 12 godzin języka angielskiego ( wg nowej siatki godzin-12h jedynie na I roku). Owczesna dyrekcja, dla zapewnienia etatu, przydzieliła mi również 6 godzin wiedzy o literaturze. Niestety, na początku roku szkolnego 2018/19 rozchorowałam się i poszłam na urlop dla poratowania zdrowia do 30.06.19. W maju 2019, nowy dyrektor zaproponował mi 10 h lektoratu (2 h dla germanistki) i zasugerował, że najlepszym rozwiązaniem dla mnie jest przejście w stan nieczynny. Poprosiłam o czas do namysłu. Wczoraj, natomiast wręczył mi wypowiedzenie, mówiąc, że nie ma dla mnie godzin, bo je rozdysponował , aby uzupełnić innym etaty ( w szkole nie ma innego anglisty, jedynie ten zastępujący mnie).
Czy istnieją podstawy do odebrania mi etatu, a nawet tych 10 godzin, na które chciałam się zgodzić? (Dyrektor przedtem powiedział,że pracuje na siatce godzin sporządzonej przez byłą dyrektor- 12 godz lektoratu na I roku).
Czy fakt, ze szkoła była eksperymentem, który teraz się kończy mozna uznać za zmianę organizacji pracy uzasadniającą zwolnienie mnie z pracy?
Czy dyrektor mógł rozdysponować moje godziny lektoratu, gdy w szkole nie ma innego anglisty, co najwyżej nauczyciele z egzaminami z języka?
Czy gdybym odwołała się w Sądzie pracy od decyzji dyrektora, to przepadła by mi możliwość przejścia w stan nieczynny? (gdybym się starała od odszkodowanie, a nie przywrócenie do pracy)
Czy prawdą jest, że w przypadku braku kontynuacji nowej szkoły będącej eksperymentem, nauczyciele nie dostaną odpraw?