Konflikt pomiędzy najemcą i wynajmującym.

Szanowni Państwo,
Zwracam się do Państwa o pomoc w związku z problemami, jakie pojawiły się między wynajmującym a mną, najemcą lokalu. Po krótce: od grudnia 2019 mieszkałam w prywatnym domu w suterenach jako lokator. Nie było zawieranej umowy. Jedynie ustna. W dniu wprowadzki dowiedziałam się, że w miejscu, gdzie mam mieszkać, występuje niewielka ilość grzyba na ścianie. Na tamten moment ściany były czyste, uznałam, że problem jest niewielki. Ten jednak z dnia na dzień był coraz bardziej uporczywy i mimo zgłaszania, nikt z tym nic nie zrobił. Przedwczoraj się wyprowadziłam. Jednak przy oddawaniu mieszkania pojawił się problem. Wynajmujący uznał, że bierze 400zł z kaucji (której było 1000 złotych) na poczet odmalowania (zagrzybiałych nie z mojej winy!) ścian, ponieważ gdzieniegdzie są też moje ślady palców. Nie mam pewności czy w ogóle odprowadzał za mnie podatek, ponieważ rachunki dostawałam na kartce wielkości samoprzylepnej z wypisanymi kolejno mediami (np. gaz 68, prąd 55, woda 62, śmieci 28). Ów uznał dodatkowo, że skoro umowa była ustna, to teraz (jako że nie wiedziałam wcześniej) "przecież mi mówi, że bierze te pieniądze, a że wtedy zapomniał, to się mogłam przypomnieć albo dopytać".
Za niedokładnie wysprzątane mieszkanie (niestarta pleśń z fug w łazience) chcą policzyć dodatkowo 200zł. za media 180. Za drzwi, które i tak spuchły z wilgoci i się nie zamykają 150+280 (a propos tego mogę się jeszcze zgodzić, ponieważ z mojej winy odleciała listwa przy drzwiach). W ten sposób usłyszałam, że nie dostanę ani złotówki z kaucji, chyba, że wymienię drzwi, fugi i wymaluję mieszkanie, ale wydaje mi się, że jako, że na ścianach jest pleśń, to nie jest to moja wina, żebym musiała płacić aż tyle pieniędzy! Zwłaszcza, że mieszkałam na około 30m2 i naprawdę wszedzie była pleśń. Nawet na ubraniach, na co mam dowody w postaci ich samych oraz zdjęć. Wynajmujący wmawiał mi także, że to z mojej winy, bo nie robiłam przeciągu i suszyłam zimą ubrania na grzejniku. Pomijając fakt, że codziennie uchylane były okna, wydaje mi się, że mieszkanie w pomieszczeniach bez jakiejkolwiek wentylacji jest nawet nieetyczne. Jest to jednak tylko moja opina. Na pytanie, gdzie powinnam suszyć zimą ubrania ( bo na suszarce się nie dało- za duża wilgoć, ubrania tęchły) usłyszałam, że na dworze! Zimą... Czy biorąc pod uwagę tę sytuację, mogę jakoś odzyskać pieniądze za kaucję? Choćby 500zł...
Najmocniej przepraszam, jeśli wiadomość jest nieskładna, piszę ją jednak w ogromnych emocjach i liczę, że Państwo mi odpowiedzą.
Czekam z niecierpliwością na wiadomość. W razie, gdybym nie doczekała się odpowiedzi, dziękuję za poświęcony na czytanie czas.
Uprzejmie pozdrawiam,