Pytanie z dnia 20 maja 2019

Mój brat jest chory na schizofrenię paranoidalną od 16 lat, przez te wszystkie lata przy nasileniu objawów był agresywny. Dwa lata temu doszło do bardzo niebezpiecznej sytuacji skutkiem czego został wobec niego zastosowany środek zapobiegawczy w postaci leczenia przez sąd ( musi jezdzic co dwa tygodnie na zastrzyki i raz w miesiacu lub raz na dwa miesiace widuje sie z psychiatra sadowym). Prokurator wnosił o zamknięcie w zakładzie zamkniętym, aczkolwiek mama stwierdziła że da mu szanse pomimo, iż została oblana przez niego wrzątkiem.Brat nadużywa alkoholu i narkotyków, obecnie znów jest pod wpływem obu z wymienionych substancji, lecz nikt nie chce z tym nic zrobić. W trakcie weekendu były dwie nieudolne interwencje w jego sprawie, zamiast na Babińskiego zabrali go na SOR do szpitala wojskowego przy ul. Wrocławskiej w Krakowie, aczkolwiek pomimo wykrytych narkotyków wypuścili go. Następnego dnia brat znów zażywał narkotyki na ławce niedaleko placu zabaw gdzie znajdywało się mnóstwo dzieci. Znów zamiast na Babińskiego trafił na Wrocławską podobno przez wzgląd na to, iż jest tam oddział psychiatryczny i musi mieć znów toksykologie dla jego bezpieczeństwa. Niestety po dotarciu do szpitala nikt nie zrobił mu kolejnych badań (CHOĆ TAKI BYŁ POWÓD ZAWIEZIENIA GO NA SOR ZAMIAST NA BABIŃSKIEGO), nie został również przebadany przez psychiatrę choć podobno w takim celu tam pojechali. W związku z tym, iż znów był pod wpływem alkoholu został przewieziony na izbę wytrzeźwień. Po telefonie w jego sprawie pracownicy powiedzieli zeby przyjechac pare minut po 7 rano wtedy zostanie podjęta decyzja i ewentualna rozmowa z lekarzem i psychoterapeutą. Po dotarciu na miejsce okazało się, że wypis był już przygotowany, zostalam poinformowana, iż brat "miał wyjsc o 7.30, ale skoro juz jestem to wypuszcza go teraz", powiedziałam, że nigdzie go nie zabiorę bo nię będę odpowiadać za to co zrobi osoba chora na schizofrenię, która ma w organizmie amfetaminę, poprosiłam o przewiezienie go na Babińskiego póki jest trzeźwy. Pracownicy Izby skomentowali to "rozumiem, umywacie panie rączki", powiedzieli również, że nie mają informacji, że jest leczony przez sąd. Poprosiłam, więc żeby tam zadzwonili oraz, że chce rozmawiać z lekarzem, który zadecydował o wypuszczeniu go do domu. Powiedzieli, że sprawdzą to i kazali na chwile wyjść. Po 5minutach zamiast lekarza z budynku wyszedł mój brat, a drzwi zostały zamknięte przed moim nosem. Brat jak wspominałam jest niebezpieczny, próbowałam rozmawiać z policją, z lekarzami, z mopsem oraz kontaktowałam się z ośrodkiem interwencji kryzysowej, niestety bezskutecznie, każdy odsyła mnie dalej. Nie mogę dłużej czekać, brat przebywa aktualnie na osiedlu i nie wpuszczamy go do domu. Zwracam się z prośbą o udzielenie informacji gdzie powinnam się zgłosić? Pragnę nadmienić, że za tydzień brat musi przyjąć zastrzyk, jeśli tego nie zrobi będzie groźny dla mojej rodziny oraz dla społeczeństwa.

Tutaj pojawią się odpowiedzi od prawników


Chcę dodać odpowiedź

Jeśli jesteś prawnikiem zaloguj się by odpowiedzieć temu klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.