Mój syn Robert, przebywający w Irlandii jest przed rozwodem (pozew jeszcze nie wpłynął do sądu) nie może dojść do porozumienia ze swoją żoną w sprawie zabrania na 2 tyg.dwoje dzieci (7 i 5 lat) na Boże Narodzenie do aktualnego miejsca zamieszkania. Dzieci z matką przebywają w Dublinie, a mój syn a ich ojciec w Thurles - 200 km. Mnoży problemy, m.in. domaga się podania jego adresu zamieszkania (obawia się z jej strony jakichś incydentów mogących zaszkodzić jemu w pracy) oraz spisania własnoręcznie prośby z ww. danymi oraz nr telefonu, godzin odbioru i przywozu dzieci do Dublina.
Wstępne propozycja żony jest na ten termin poparta jej radcą prawnym. W piśmie nie ma mowy o takich warunkach jakie przedstawia jemu w e-mailu. Czy syn powinien spełniać jej co raz to nowe żądania, aby mógł odebrać dzieci?
CYTAT z maila przesłany przez jego żonę:
Od: Anita
Do: Rob
DW:
No bardzo ladnie to sobie wymysliles, ale niestety bedzie to troche inaczej. To Ty odbierasz ode mnie dzieci i to Ty mi wyslesz takie pismo. Zawarte ma w nim byc, ze odbierasz dzieci dnia 23.12.15 o godz 18 ( wczesniej jestem w pracy) i przywozisz je dnia 02.01.16 pod dom. W liście maja być również zawarte informacje odnośnie mojego kontaktu telefonicznego ( prosze w nim podac numer telefonu aktywnego, pod ktory mozna sie z Irlandii dodzwonic), dni zostaja takie same jak w Twoim przypadku czyli poniedzialek i piatek od godz 18 irl czasu do momentu, kiedy dzieci stwierdza, ze rozmowa dobiegla konca lub pora na to nie pozwala. Oraz Wigilia - telefon z zyczeniami. Chce miec rowniez na pismie dokladny adres pobytu i ma byc to napisane w jezyku polskim z Twoim wlasnorecznym podpisem.