odszkodowanie,zadośćuczynienie,
Pytanie z dnia 27 kwietnia 2019
Dnia 14.09.2018 około godziny 21,30 podczas próby przekroczenia granicy Polsko-Ukraińskiej w Korczowie, pracownik służby celnej, którego nazwiska nie pamiętam zatrzymał samochód [Mercedes o numerze XXXX], którym się poruszaliśmy z podejrzeniem przerobienia pola numerowego VIN. W chwili zatrzymania w samochodzie znajdowało się piec osób, tj. Maksymilian T. (właściciel pojazdu), moja małżonka Renata T, córka Klaudia 7lat, moja mama Maria T oraz mój ojciec Stefan T.
W momencie zatrzymania auta przez pracowników służby granicznej nakazano mi zjechanie na parking i kazano nam opuścić pojazd, celem przeprowadzenia czynności. Od godziny około 22,00 do godziny 4.30 rano dnia następnego tj 15.09.2018 staliśmy na dworze i czekaliśmy na dalsze informacje czy auto zostanie nam oddane czy zatrzymane. Czynności wykonywane tylko przez jednego pracownika przejścia granicznego trwały długo i przez ten czas pozostawaliśmy na dworze.
Moja sześcioletnią wówczas córka nie rozumiejąc całego zajścia nieustannie płakała, była głodna i zmęczona. Moja mama która jest osoba chora na cukrzyce oraz ojciec który również jest schorowany tj, jest po operacji usunięcia płuca oraz ma nowotwór złośliwy -raka prostaty, również traumatycznie przeżyli cala ta sytuacje.
Po wielokrotnych prośbach o zapewnienie godnych warunków na czas wykonywanych czynności, jeden z celników „zlitował się” nad nami i zaprowadził nas w końcu do ciepłego pomieszczenia. Mogliśmy w końcu na czymś usiąść i się ogrzać. W pomieszczeniu mieliśmy zostać do chwili przyjazdu policjantów celem sporządzenia stosownego protokołu z zatrzymania auta. Po zatrzymaniu nas w pomieszczeniu praktycznie nie mieliśmy już żadnych praw. Moja żona ani rodzice nie mogli opuścić pomieszczenia celem zakupu wody i pożywienia. Siedzieliśmy tam głodni z plączącą córką. Traktowano nas jak przestępów.
Około godziny 8.30 zostałem poproszony przez przybyłych policjantów z jednostki w Jarosławiu o złożenie wyjaśnień, oddanie dowodu rejestracyjnego auta oraz kluczyków i po zakończeniu tych czynności zostaliśmy wszyscy zwolnieni.
Zostaliśmy z bagażami pozostawieni sami sobie w odległości niespełna 600km od domu. Moi rodzice ze względu na zmęczenie, mam spadek cukru i osłabienie przez brak posiłku, a tato ze względu na pogorszenie samopoczucia postanowili przekroczyć granice, gdzie na terenie Ukrainy na moich rodziców czekał już kuzyn mojej mamy. Do domu rodziny którą planowaliśmy odwiedzić było około 120 km i ze względu na tą odległość rodzice podjęli taką decyzję. Byli zmęczeni, osłabieni i marzyli już o odpoczynku. My natomiast postanowiliśmy wrócić do domu. Około godziny 11.00 znalazły się dla nas odpłatnie miejsce w autobusie ukraińskiego przewoźnika do Krakowa. Z Krakowa dojechaliśmy pociągiem do Wrocławia. Po przybyciu do Wrocławia około godziny 22,00 zmuszeni byliśmy poprosić moja córkę Karoline T. aby zabrała nas z Wrocławia do Polkowic. Przed północą byliśmy w domu.
Od tamtej chwili czujemy strach i niepewność czy przekraczając granicę nie zostaniemy zatrzymani, również dziecko ma lęki przed mundurowymi i wyjazdami zagranicznymii.
Pytanie;
czy możemy domagać się odszkodowania za złe traktowanie?
zwrotów kosztów za transport auta na lawecie do domu (600km w jedna stronę), jednym słowem odszkodowania, a jeśli tak to czy kwota 10000 – 15000 jest realna?.
Kto będzie pozwanym oraz gdzie skierować pozew?
Tutaj pojawią się odpowiedzi od prawników
Chcę dodać odpowiedź
Jeśli jesteś prawnikiem
zaloguj się by odpowiedzieć temu
klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem
poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.