Około 3 miesiące temu zdarzyła mi się pewna nieprzyjemna sytuacja przez ktora czuje się zastraszona. Mam lęki. Wracając do domu z przystanku, który jest oddalony jakieś 600 metrów zatrzymał się samochód, siedział w nim mężczyzna i wyciągając pokaźną ilość gotówki chciał mnie zachęcić żebym wsiadła do środka. Poszłam dalej, on zaczął za mną jechać. Pod pobliskim blokiem stała taksowka, do której wsiadlam i poprosiłam taksówkarza o pomoc. Po 10ciu minutach rozmowy zawiózł mnie do domu. Ten mężczyzna stał samochodem pod moim blokiem. Nie jechał za taksówką,juz tam czekał. Droga z przystanku do mojego domu to nie jest jedna prosta, nie mógł to być przypadek. Posiadam tablice rejestracyjne tego samochodu i nie są z mojego miasta. Dodam, że były wcześniej sytuacje, gdzie miałam wrażenie że ktoś mnie śledzi jednak myślałam że to tylko przypadek. Wykluczone jest, że ten mężczyzna to ktoś z kręgu moich znajomych. Mam nowe miejsce zamieszkania od pół roku, wiedziało o nim zaledwie kilka osob. Zadzwoniłam na policję, przyjechali, wypytali o kilka rzeczy i pojechali. Od tamtej pory cała sprawa stoi w miejscu. Nie wiem kim był ten facet, czego ode mnie chciał. Czuje się zastraszona i kazde samotne wyjście jest związane z okropnym strachem. Mam 21 lat, nie mam stałej pracy. Uczę się. Nie stać mnie na usługi detektywistyczne. Proszę o pomoc, czy jest na to jakiś paragraf? Punkt zaczepienia? Żeby ten facet poniósł jakiekolwiek konsekwencje.