Pytanie z dnia 01 sierpnia 2018
Ponieważ moja aktualna sytuacja jest dla mnie dość trudna - od 3 tygodni mieszkam poza rodziną i trwa tzw. "odpoczywanie od siebie", chciałbym zapytać o kilka kwestii, które mnie nurtują. Może zacznę od początku. Jesteśmy małżeństwem od 15 lat. Mamy dwoje synów (13 i 3 lata). Pierwsze dwa lata to w sumie kontynuacja narzeczeństwa. Potem pojawił się Filip. Wtedy chyba zbyt poświęciliśmy się opiece nad dzieckiem. Żona od tego momentu powoli odsuwała się ode mnie jako kobieta. Tu muszę dodać iż od początku nie mieliśmy za dużo pieniędzy i to była w znacznym stopniu moja wina (ale o tym później) - ale jak nam się wydawało : "wolimy żyć skromnie ale z uczuciem" - jednak z czasem z powodu nieregularności w wypłatach jakie miały miejsce u mojego pracodawcy (przez 13 lat byłem projektantem budowlanym/asystentem architekta) nie byliśmy w stanie niczego zaplanować ... żyliśmy od pierwszego do pierwszego i to często na granicy minimalnej płynności finansowej. Kiedy Filip miał 5 lat, mało rozmawialiśmy o swoich problemach, woleliśmy odosobnienie wieczorem - ja z reguły musiałem coś rysować co stało się po czasie alibi, Madzia przesiadywała z mamą za ścianą ( mieszkaliśmy w mieszkaniu teściowej - w sumie nadal tam jestem zameldowany). Żonę dołowało brak stabilizacji finansowej mnie powoli brak bliskości żony i sytuacja że nie mogę zapewnić tej stabilizacji jak bym chciał -czułem się bezradny - stałem się nerwowy, powoli zaczeła się u mnie rozwijać depresja. Muszę tu dodać iż z dzieckiem miałem dobry kontakt i nigdy ani w jego ani Madzi kierunku nie stosowałem żadnej przemocy, nie było także problemów typu "ktoś pije". Moja depresja coraz bardziej przejmowała kontrolę, trudno było mi się z tym pogodzić ale nie widziałem rozwiązania - nawet nie potrafiłem zmienić pracy - z dzisiejszej perspektywy widzę to jako pewną odmianę syndromu Sztokcholmskiego - nie potrafiłem się od mojego szefa odciąć. Dorabiałem na boku robiąc zlecenia ale nasza sytuacja była zła. Dodatkowo Madzia miała na głowie dom i rachunki - ja ograniczyłem się do przekazywania tego co dostałem w pracy, a że nei było tego za wiele Madzia również podjęła drugą pracę (sprząta mieszkania) Moja aktywność w obowiązkach domowych była mała. 3 lata temu urodził się Tymon. Madzia podczas ostatnich (końcowych) tygodni wspomniała że już wtedy chciała odejść.. około 2 lata temu moja depresja osiągneła swoje maximum. Byłem bliski podjęcia ostatecznej decyzji ale ze względu na żonę i dzieci nie mogłem jej zrealizować - nie mógł bym obarczać dzieci taką traumą. Wtedy postanowiłem z nią walczyć - bo jak sądziłe mogę stracić wszystkich których kocham. Zgłosiłem sie do psychiatry, który rozpoczoł leczenie farmakologiczne, po 2 miesiącach rozpoczołem roczną terapię a w między czasie na własnę prośbę zgłosiłem się na zamknięty oddział w celu dostosowania farmakologi i walki z dręczącą mnie bezzsennością. Cały czas Madzia była obok mnie - przejeła zadania opieki nad domem i utrzymania - jak zwoliniłem się z dotychczasowej pracy, gdyż była ona jednym z powodów depresji. przez rok byłem na bezrobociu - w międzyczasie, uczęszczając na terapię szukałem zleceń oraz zrobiłem kurs fron-end (programowanie stron www) aby móc poszeżyć zakres poszukiwań pracy - musze powiedzieć że i w tym czasie Madzia zaczeła powoli zmieniać - poświęcać więcej czasu sobie, co skutkowało pozytywną zmmianą i "powrocie pięknej kobiety" sprzed lat. Od Listopada znalazłem stałą pracę, która gwarantuje comiesięczne wpływy. Ja od 1.5 bardziej zaczołęm bardziej angażować się w obowiązki domowe dzięki czemu żona miała odrobinę więcej czasu dla siebie - od roku chodzi na siłownię, spotyka się na mieście z koleżankami, uśmiechała się. A ja przy niej czułem się dobrze - jak jej mówiłem uratowała mnie i obudziła z koszmarnego snu. Miałem świadmoś że zmiany będą wymagały czasu... czasu jak się dzisiaj okazuje nie miałem. Niestety na początku roku znowu raz nawaliłem jako tata i mąż (mieliśmy jechać na wycieczkę ale ja postanowiłem spać). Myślę że to był moment kiedy Madzia już nie wytrzymała ( moja choroba na pewno bardzo i ją dotkneła - depresja niszczy także otoczenie). Od kwietnia przestaliśmy ze sobą sypiać ( choć przez ostatini rok na nowo nasze zbliżenia były niesamowite -pełne namiętności i uczucia) W czerwcu zaczeliśmy rozmawiać o nas i Madzia zaproponowała że dopuki jeszcze rozmawiamy, nie ma nienawiści, powinniśmy odpocząć od siebie i zobaczyć czy zatęsknimy. Przyznam że było to niezwykle trudne dla mnie - bo dzięki niej ponownie się w niej zakochałem i chciałem się jej teraz za to wszystko odwdzięczyć ... Powiedziałem że tylko wyremontuje pokój chłopów i jej przygotuję nową przestrzeń ( do tej pory nasza przestrzeń w niczym nie przypoimnala romantycznego kącika do odpoczynku) i się wyprowadzę. Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy - wspólnie przemierzaliśmy sklepy w celu zakupów, nie było kolorowo i ale było normalnie i pragmatycznie. Remont udało się szybko zrobić i w ostatni jego dzień a poprzedzający wyprowadzkę doszło do strasznej dla mnie sytuacji - wieczorem spałem w drugim pokoju a Madzia z chłopakami. W nocy poszedłem sprawdzić czy starszy nie "bawi po nocy" telefonem. Zauważyłem że Madzia zasnęła z telefonem czy uchu i chcąc go wyłączyć przez przypadek uruchomiłem messengera - ukazała mi się konwersacja żony ze swoim byłym chłopakiem z lat młodości.. Niestety były tam także akty jakie mu wysłała i z przebiegu rozmowy wynikało że był to tzw. wirtualny sex. To był koszmar - obudziłem ją i poprosiłem o wyjaśnienia. Niestety początkowo całkowicie zaprzeczała (od razu usuneła całą rozmową) sytuacja w nocy była niezwykle napięta a dla mnie traumatyczna. nad ranem przyznała że zrobiła ogromną głupotę - i że mnie przeprasza. Na drugi dzien się wyprowadziłem ... pierwszy tydzień to koszmar - nie mogłem przestać o NIej myśleć - strasznie tęskniłem. Mimo że mieliśmy od siebie odpocząć dość często bywałem w domu. Ale zauważyłem że żona zaczeła mnie traktować bardzo obcesowo. Tydzień temu powiedziała mi że w sumie czekała az dojdę do siebie aby mógł się wyprowadzić - zapytałem czy pomogla mi wyjść z depresji tylko po to by mnie zostawić.. w sumie tak. Nie określiła dokładnie jak wyobraża sobie dalsze nasze działania. Zaproponowałem terpię dla małżeństw - ale stwierdziła że jest umówiona już na rozmowę z dominikanem od spraw małżeńskich (jest praktykującą osobą) .. niestety ostatnio zaproponowała separację prawną. W między czasie na połowę sierpnia zarezerwowałem termin terapi małżeńskiej i czekam na jej decyzję. (kwestię nocnego odkrycia już jej wybaczyłem, choć pewnie blizna pozostanie)
Myślę że tu mogę zpytać o nurtujące mnie kwestie:
1. Przez cały czas mieszkaliśmy u teściowej - płaciliśmy rachunki razem z teściową (podział był różny w zależności od sytuacji, ale nie było tak żeby teściowa sama płaciła) mieszkanie docelowo miała odziedziczyć Madzia więc przez cały ten okres inwestowaliśmy współnie w jego remonty - wymiana okien, drzwi, remont kuchni,łazienki toalety, pokojów... Teściowa częściowo partycypowała w kosztach i w większości przypadku faktury szły na nią. Niestety do dziś wiele z nich już zagineło i nie ma możliwości dokładnego określenia kwot. Chciałbym zapytać jak można rozwiązać te kwestię w przypadku potrzeby podziału majątku. Żona argumentuje separację tym abyśmy się na wzajem teraz nie obarczali wzajemnymi zobowiązaniami jakie mogły by nastąpić - a keidy wspomniałem że przecież 15 lat pakowaliśmy pieniądze w to mieszkanie odpowiedziała że to jej mamy i nie ma faktur. Ja mam jednak pewne obawy że tym krokiem stara się zamknąć sprawę ewe. roszczeń.
2. czy zaistniała sytuacja z byłym może stanowić podstawę do orzeczenia winy? Choć w tym przypadku nie chciał bym tego wywlekać to mam wątpliwości czy żona nie prowadzi jakiejś innej znajomości na razie opartej na rozmowie i gorącym flircie ale po orzeczeniu separacji zwolniona z obowiązku wierności nie zmieni tego w realne spotkania - tu pojawia się równiez pytanie czy istnieje prawna możliwość abyśmy oboje przedstawili swoje archiwa z portali społecznościowych - dzisiaj mimo wykasowania są dostępne ( ostatnia afera z FB).
Jeśli okaże się że to był jednorazowy wybryk a ew. moje roszczenia finansowe są prawnie zabezpieczone - jestem skłonny się zgodzić na separację. Choć chciałbym bardzo podjąć próbę naprawy tego związku, przede wszystkim ze względu na cudowne dzieci oraz wielkiej wdzięczności w stosunku do żony za to co dla mnie zrobiła - miłość niestety nie umarła.
Tutaj pojawią się odpowiedzi od prawników
Chcę dodać odpowiedź
Jeśli jesteś prawnikiem
zaloguj się by odpowiedzieć temu
klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem
poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.