Porada w sprawie konfliktu z pracodawcą.

Pytanie z dnia 02 marca 2022

Dzień dobry. Chciałam opisać sytuację panującą w pracy. Jestem już wykończona psychicznie i nie wiem za bardzo czy taki problem zostawić dla swojego spokoju. Jestem nauczycielem przedszkola (prywatnej placówki połączonej ze żłobkiem). Dyrektor (szef) placówki na początku sprawiał wrażenie osoby normalnie traktującej ludzi. Przed rozpoczęciem pracy w tym miejscu spotkałam się z bardzo negatywnymi komentarzami na temat dyrekcji i placówki. Mimo to chcialam podjąć próbę zatrudnienia. Problem z traktowaniem mnie przez dyrekcje pojawił się w momencie kiedy zaczęłam się odyzwac i stawać w obronie pracowników, ponieważ z każdą (rzadką wizytą dyrekcji) zauważałam panującą atmosferę charakteryzującą się strachem, zdenerwowaniem ze strony nas, czyli pracowników. Niejednokrotnie byłyśmy krytykowane za to w jaki sposób opiekujemy się dziećmi, za to, że to z naszej winy rodzice nie zapisują dzieci do placówki, że to my mamy złe metody pracy, mimo, że wszystkie wiedziałyśmy jak jest naprawdę. Że to rodzice narzekają na osobę prowadzaca placówkę co potwierdzają komentarze na portalach społecznościowych. Więc takie krytykowanie nas pracowników bezpodstawnie, nie pozwalanie nam na wyrażenie opini, a jak już się zdarzyło to nie wykazanie zrozumienia, albo odchodzenie w trakcie rozmowy i mówienie "ja nie będę z Tobą rozmawiać, trzaskanie drzwiami jako dyrekcja). Sytuację jakie jeszcze miały miejsce to obgadywanie do pozostałych pracowników innych osób, manipulowanie sytuacjami i kłamanie. Rozmawiałam o tym, z pracownikami, też stwierdziły, że jesteśmy traktowane bez szacunku. Jest mało pracowników i ja jako pracownik przedszkola wykonuje dodatkowo obowiązki na żłobku (pomagajac dziewczyną) a na prośby, że jest nas za mało i czasami nie mamy możliwości zorganizować pracy inaczej i żeby kogoś zatrudnić nie było odpowiedzi. Wszystkie obowiązki spoczywały na nas. Nie byłyśmy informowane o przyjęciu nowych dzieci, poprostu przychodzili rodzice na dzień adaptacyjny i mówili, że rozmawiali z szefową, ale nam takie informacje z jej strony nie zostały przekazywane. Niejednokrotnie poniżała inne pracownice przy pracownikach. Obwiniała nas za rachunki które przychodzą(gaz, ogrzewanie), za to, że nie ma dochodów, przyjeżdżała i zmieniała temperaturę, albo kazała pracować przy zgaszonym świetle. Niejednokrotnie zimą po jej wizycie były zakręcone grzejniki. Sam fakt, że dzieci leżakowały w pomieszczeniu i trzebabyło zapewnić im odpowiednią tempreaturę. Wymuszanie prowadzenia zajęć na salach, gdzie temperatura była bardzo niska i nie było możliwości przebywania na niej, ponieważ część placówki nie była ogrzewana. Takie sytuacje pojawiały się kilkukrotnie. Po każdej wizycie my byłyśmy bardzo zdenerwowane, nie chciało nam się pracować ale możliwość wygadania w pracy jakoś tą atmosferę zagłuszało. Teraz przebywam na zwolnieniu lekarskim. Sytuacja, która mnie spotkała była bardzo nieprzyjemna, zdenerwowała mnie i doprowadziła do płaczu. Byłam na 5 dniach urlopu, który ustaliłam z pracownicą ( prawą ręką szefowej), ponieważ mialam sytuację związana z pogrzebem nie w miejscu zamieszkania. Moja nieobecność w pracy wiązała się z pomocą przy przygotowaniu pogrzebu, nie wiadomo było kiedy wszystko się odbędzie. Więc zaświadczenie o urlop podpisała z poważaniem koleżanka, ponieważ wcześniej też to robiła, a słysząc skargi rodziców, że z dyrekcja nie ma kontaktu, stwierdziłam, że jeśli podpisze to pracownica która ma upoważnienie tak jak zawsze to tak będzie wygodniej i nie będę musiała czekać. Oczywiście podczas rozmowy, szefowa została poinformowana o sytuacji przez przełożoną. Po odwiedzeniu placówki po dłuższym czasie, zazwyczaj przyjeżdżała jak nas nie było i zostawiała kartki z wiadomościami, zapytała jak się czuje? Ja odpowiedziałam, że dobrze, że byłam przez 5 dni na urlopie i chciałam wyjaśnić na spokojnie całą sytuację. Odpowiedź jaką dostałam to "5 dni? Już nie musisz nic mówić" po czym wyszła i nie dokończyłam rozmowy. Zostałam poproszona o grafik pracy, który pokazałam. W mojej rubryce było wpisane przez te 5 dni wolne. Usłyszałam "Ty wiesz, że za to grozi dyscyplinarka?" W tym momencie bardzo się zdenerwowałam bo znowu poczułam poniżenie i brak zrozumienia, ale zapytałam dlaczego ? Przecież mam wniosek podpisany i mowie, że koleżanka przekazywała informacje. Po tej sytuacji szefowa poszła do innej pracownicy i zaczęła kłamać i mówić nieprawdę, że to ja chciałam żeby mnie zwolniła Więc ja cała w stresie i nerwach pytam, dlaczego tak kłamie i opowiadam sytuację jeszcze raz jak było. Szefowa wzięła kartkę i napisała na parapecie wypowiedzenie, ja widząc to ubrałam się i powiedziałam, " że muszę wyjść, jestem zdenerwowana, rozpłakałam się i wyszłam z pracy". Chciała zmusić koleżanki do podpisana oświadczenia, że ja odmówiłam podpisania wypowiedzenia ale nie zgodziły się na to. Powiedziałam, że to była manipulacja sytuacją, i że takie kłamanie to nie pierwszy raz bo wcześniej też już slyszalysmy "że żadnej z nas nie lubi" po co my pracujemy ze sobą, a jak ja mówiłam otwarcie o tym jak jesteśmy traktowane bez szacunku to reszta pracowników nie odzywala się, ale jak szefowej nie było to wtedy wszystkie mówiły co się dzieje. Przebywam obecnie na zwolnieniu lekarskim, ponieważ po wyjściu z pracy byłam w ciężkim stanie i nie mogłam tam wrócić. Stąd moje pytanie czy mogę złożyć wypowiedzenie w trybie natychmiastowym? Na umowie nie mam określonego okresu wypowiedzenia. Pracuje 6 miesięcy i przez 6 miesięcy to znosiłam ale już dłużej nie mogę pracować w takich warunkach. Wiem, że poparcia ze strony pracowników nie będę miała bo nie chcą problemów, dlatego chcę poprostu rozwiązać ten stosunek pracy ale boję się, że jak zaniosę wypowiedzenie do placówki to nie zostanie ono podpisane.

Dzień dobry, po pierwsze przesyłam wyrazy wsparcia. Praca z tak trudnymi ludźmi nie jest łatwa. Przechodząc do prawa: 1. cała sytuacja może podpadać pod mobbing, 2. może Pani na spokojnie złożyć wypowiedzenie i nie oczekiwać podpisu pracodawcy - wypowiedzenie jest jednostronnym oświadczeniem składanym przez pracownika i nie wymaga niczyjej akceptacji, 3. jeśli w umowie o pracę brak jest postanowień dotyczących okresu wypowiedzenia stosujemy po prostu te wynikające z ustawy (w umowach czasem zdarza się, że postanowienia są korzystniejsze, ale nie zawsze), zatem długość okresu wypowiedzenia zależy od Pani stażu pracy u danego pracodawcy, więc wynosi: 2 tygodnie, jeżeli pracownik był zatrudniony krócej niż 6 miesięcy, 1 miesiąc, jeżeli pracownik był zatrudniony co najmniej 6 miesięcy, 3 miesiące, jeżeli pracownik był zatrudniony co najmniej 3 lata. W Pani przypadku to będzie zapewne jeden miesiąc. Wypowiedzenie wywołuje skutek na koniec miesiąca kalendarzowego. W razie pytań zapraszam do kontaktu, adw. Elżbieta Walczak, www.walczaklegal.com, tel. 662 069 190

Odpowiedź nr 1 z dnia 2 marca 2022 12:03 Zmodyfikowano dnia: 2 marca 2022 12:03 Obejrzało: 360 osób

Czy uznajesz odpowiedź za pomocną?

Nie udało się wysłać odpowiedzi.

Podziękowałeś prawnikowi

Chcę dodać odpowiedź

Jeśli jesteś prawnikiem zaloguj się by odpowiedzieć temu klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.