Pozew o alimenty. Na jaką kwotę alimentów można liczyć?

Dzień dobry. Żyliśmy z ojcem mojego syna bez ślubu. Bardzo źle się między nami działo, ojciec dziecka nie wykazywał żadnej zmiany w zachowaniu, postanowiłam odejść. Nie pracowałam, ponieważ ustaliliśmy, że syn nie będzie chodził do żłobka i dla jego dobra zostanę z nim w domu. Partner dobrze zarabia i mogliśmy sobie na to pozwolić. Od 4 miesięcy mieszkamy sami. Tatuś dziecka nie dokłada się do utrzymania. Przez ten czas zaprosił nas kilka razy na obiad i dał na moją wyraźną prośbę 100 zł na leki, 140 na dermokosmetyki, 70 zł na ubranie zimowe i 80 zl na logopedę. Reszta Kosztów związanych z utrzymaniem syna pokrywałam sama. Leki, neurologopeda, jedzenie, picie, pampersy, chemia, zabawki itp. Syn jest alergikiem. Wymaga szczególnej opieki i uwagi żywieniowej. Obecnie ustaliliśmy, że nie ma szans na powrót do siebie. Oznajmił mi, że będzie mi płacił 500 zł, tak jak na swojego starszego syna z pierwszego małżeństwa. Ten jest u niego połowę tygodnia. Czy naprawdę nie mogę liczyć na wyższe alimenty na syna? Nie chodzi o to aby mnie utrzymywał. Chociaż faktycznie nie mam pracy... Syn nie jest gotowy na żłobek. Jest dzieckiem wysokowrazliwym. Wymaga ponownej fizjoterapii, terapii integracji sensorycznej, kontroli u alergologa oraz neurologopedy i specjalnej diety. 500 zł to śmieszna kwota... Nawet gdybym teraz wróciła do pracy i posłała dziecko do żłobka to koszt1000 zł miesięcznie.... A co z resztą opłat związanych z utrzymaniem dziecka? Czy mogę liczyć na wyrównanie alimentów od dnia kiedy ojciec przestał dokładać się do utrzymania dziecka? Czy faktycznie maksymalna kwota na jaką mogę liczyć to 500 zł? Tak jak na pierwszego syna? Przepraszam, że piszę tak bez ładu, ale jestem roztrzęsiona obecną sytuacją i szczerze obawiam się o najbliższą przyszłość syna i swoją.