Rozwód a władza rodzicielska,
Pytanie z dnia 17 lipca 2020
Moja żona wyprowadziła się z domu 4 lata temu do kochana którego poznała 3 miesiące wczesniej i zaszła z nim w ciążę. Zostawiła pod moją opieka naszego 3,5 letniego wtedy syna. 5 miesięcy później odbyła się rozprawa rozwodowa która trwała 15 minut. Rozwód orzeczono z jej winy. Sąd ograniczył jej prawa do możliwości jedynie wglądu w kartę zdrowia i edukacji - ocen syna. Od momentu wyprowadzki niekontaktowala się z nami. Po roku przypomniała sobie o synu i zachciała by ten u niej wizytował na weekend. Zgodziłem się bo to jednak jego matka. Później zabrała go jeszcze 2 razy w tym samym roku. Gdzie syn na ostatniej wizycie u niej zadzwonił by go zabrać bardzo płakał ze nie chce tam być(dodam że jej partner ma przeszłość kryminalna i niejednokrotnie odbywał kary wiezienia. Palił też w mojej obecności marihuanę. Więc jestem skłonny stwierdzić że to patologiczny człowiek z nałogami) ona nie chciała go odwieść ale też nie zaprzeczyła twierdząc że nie będzie go trzymać na siłę więc pojechałem sam by go zabrać. To była jego ostatnia wizyta w tym domu. Później nie dzwoniła nie utrzymywała z nami kontaktu. Po pół roku zadzwoniła na jego urodziny. Zapytałem dlaczego się nie odzywała, odpowiedziała mi że jest okazja to przecież dzwoni. Zirytowany powiedziałem że jeśli ma dzwonić po pół roku milczenia bo jest okazja to żeby wcale nie dzwoniła. Ona się obraziła i przestała się z nimi kontaktować w każdy możliwy sposób. Zero rozmów telefonicznych zero sms. Nic.(dodam że numer mam niezmiennie ten sam od 7lat) Dosłownie jakby nie istniała. Dodam że na rozprawie rozwodowej przyznano jej alimenty na syna w kwocie 400zl. Nigdy ich nie podnosiłem choć wiem że z wielkim dziecka oczekiwania i zaspokajanie jego potrzeb życiowych są inne i większe ale ona płaciła je bardzo sporadycznie raz na pół roku raz na rok. Złożyłem wniosek do komornika. Zadłużenie alimentacyjne sięga 12000zl przez 4 lata od rozwodu. Po 2 latach braku jej zaangażowania w relacje z synem złożyłem dokumenty by pozbawić jej całkowicie praw rodzicielskich. Na badaniach w OZSS wyszła bardzo negatywnie. Nie znała dziecka jego zainteresowań potrzeb itp. Potwierdzono brak więzi z dzieckiem. Ani razu przez 2 h nie odezwała się do syna. Stwierdzono że zabranie jej praw rodzicielskich nie wpłynie negatywnie na syna dobro emocjonalne. Jedyne co stwierdzili ze syn powinien znać swoje korzenie skąd pochodzi itp i że spotkanie mogłoby się odbywać raz w miesiącu przez max 3h. Ale podkreślili że to tylko ich zdanie i najważniejszy by nie były to spotkania krzywdzące dla dziecka jak i ich systematyczność by wtórnie nie było to krzywdzące dla dziecka. Dodam że w odwecie na mój wniosek przed badaniami złożyła obszerna listę dni godzin przeznaczonych na spotkania na wizytowanie syna, rozmowy telefoniczne na telekonferencje itp. Zaszokowało mnie jej wniosek jak i to co powiedziala na pierwszej rozprawie sądowej o odebranie jej praw "mi bardzo zależy na spotkaniach z synem i utrzymywaniu z nim kontaktu, przez cały czas byłam od niego odseparowywana przez byłego męża. Jest nastawiany przeciwko mnie przez niechęć do mnie ze strony byłego męża. Kiedy mąż powiedział żebym dała spokój i nie dzwoniła wkurzyłam się i przestałam dzwonić. To już 3 lata jak nie utrzymuje z nim kontaktu. Na początku miałam dobre relacje z synem często mnie wizytował dzwoniłam do niego dość często. Potem wszystko się urwało nie przekazywał słuchawki synowi nie wiem dlaczego to robił " byłem w szoku... Przecież to nieprawda. Powiedziałem żeby przedstawiła bilingi że dzwoniła sms-owala do mnie w jego sprawie ale ona milczała. Bo takiego czegoś nie było. Dzwonila bardzo sporadycznie a gdy powiedziałem jej przez telefon to co było nadmienione powyżej przestała się całkowicie odzywać. Rozprawa o odebranie jej praw rozpoczęła się w listopadzie 2019 roku do teraz nie zadzwoniła ani razu nie napisała nic. Tak jak było przez ostanie teraz już 3lata. Pomimo tylu swoich deklaracji i chęci kontaktów nie zrobiła zupełnie nic. On ją wcale nie interesuje. Przyznała że nigdy się nie dowiadywała o zdrowi syna w ośrodku zdrowia czy wynikach w szkole u dyrekcji. Chciała mi zrobić tym wnioskiem o odnowienie kontaktów na jej zasadach na złość za złożenie wniosku o pozbawienie jej praw całkowicie? Nigdy nie wniosła do sądu o przywrócenie jej całkowitych praw, nie wniosła nigdy do sądu wniosku że chce by syn mieszka z nią a nie ze mną (na moje i dziecka szczęście) do tego nie złożyła też wniosku w którym nie zgadza się z wynikiem badań w OZSS, nigdy też nie założyła sprawy o ustalenie jej kontaktów z synem przez sąd. Zapytana czy złożyłaby wniosek gdybym ja nie złożył odpowiedział "tak, bo zbliża się komunia i chciałby się spotkać" - znów okazja... Syn ma teraz 8 lat. Przez 4,5 lat nie zrobiła NIC. Więc po co ona to robi. Syn powiedział że jeśli będzie musiał się z nią spotykać więcej się do mnie nie odezwie jeśli na to pozwolę. On jej nie zna nie pamięta jest mu osoba czysto obojętna. Co mam zrobić jaka jest szansa że syn jej już nie zobaczy. Serce mi się połamało jak usłyszałam te słowa od niego. Czy wygram tą rozprawę?czy muszę się liczyć że jednak sąd pozwoli im na spotkania i co wtedy dalej jak ją rozumieć skoro przed sądem deklaruje tyle wszystkiego, a nie robi zupełnie nic? Nie chce by syn stracił do mnie zaufanie tak bardzo go kocham...
Bernadetta Parusińska- Ulewicz Adwokat (Od 2007)
Kancelaria Adwokacka Bernadetta Parusińska- Ulewicz
Gen. Z. Sadowskiego 8/40, 71-213 Szczecin
Dzień dobry, jeśli boi się Pan, że sam sobie nie poradzi z prowadzeniem sprawy, polecam skorzystać z usług miejscowego adwokata. Pozdrawiam adwokat Bernadetta Parusińska- Ulewicz adwokat@kancelariaulewicz.pl tel.: 663-182-634
Podziękowałeś prawnikowi
Chcę dodać odpowiedź
Jeśli jesteś prawnikiem
zaloguj się by odpowiedzieć temu
klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem
poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.