Pytanie z dnia 20 sierpnia 2018

Szanowny Panie/Pani,
Jestem studentem wynajmującym pokój, w ostatnim tygodniu pojawił się wielki problem z właścicielami, którzy stali się bradzo uciążliwi.Sytuacja ta rozpoczęła się od spontanicznego przyjazdu do mieszkania na weekend, okazało się, że właściciele weszli do mieszkania bez powiadomienia żadnego lokatora, wszystkie pokoje były otwarte na oścież oraz były pootwierane nasze szafki z prywatnymi rzeczami, fakt ten zdenerwował mnie oraz lokatora, ponieważ od razu go powiadomiłem. Wchodząc do kuchni zauważyłem rzucone na ziemię moje ręczniki które gniły w wodzie( właścicielka zrobiła z nich mopa) . Na koniec weekendu kiedy już wyjeżdżałem postanowiłem zamknąć wszystkie pokoje, ponieważ ja w swoim pokoju zostawiłem wartościowy sprzęt elektryczny oraz dwa cenne roboty które zostały udostępnione mi przez uczelnie. Po kilku dniach zadzwonił do mnie właściciel z pretensjami i z wielką złością( jak odebrałem telefon od razu rzucił się na mnie z krzykiem), informował mnie że nie podpisywał ze mną aktu własnościowego i nie mam prawa na zamykanie pokoju na klucz, chociaż ten klucz jest na wyposażeniu mieszkania i poinformowałem go o przepisach, które mówią że mam takie prawo oraz poprosiłem aby małżonka wyprała moje prywatne rzeczy które były rzucone na podłogę. On następnie mi zagroził, że jeśli nie otworze pokoju do następnego weekendu to wyrzuci mnie z mieszkania, wypowiadając umowę w trybie natychmiastowym. Na kolejny weekend przyjechałem na mieszkanie, ręczniki nie zostały wyprane tylko jeszcze bardziej zniszczone, ponieważ leżały brudne na ziemi w łazience i pachniały bardzo mocno chemią( jak potem się okazało użyte były do mycia podłogi i okien od strony zewnętrznej), aby porozmawiać oko w oko i mu wyjaśnić spokojnie sprawę dlaczego tak zrobiłem, właściciele od samego początku na mnie krzyczeli, ja osobiście informowałem ich o to by się uspokoili i zachowywali w sposób profesjonalny, nic nie pomagało, zaczęli obrażać mnie oraz moich rodziców, ponieważ oni też dzwonili do nich i tłumaczyli, że wszystko zostało zrobione w stronę ochrony prywatności, poniżali mnie słownie, wyszydzali. Dla mnie była to ciężka sytuacja ponieważ byłem sam na dwie dużo starsze zdenerwowane osoby, które w żaden sposób nie pozwalały na wyrażenie własnej opinii, odczułem mocny atak na moją psychikę. W pewnym czasie poinformowali mnie, że dadzą mi wypowiedzenie. Wytłumaczyłem im że nie mogą tego zrobić ponieważ nie złamałem żadnych zasad, płace wszystko w czasie oraz niczego nie niszczę, a jedynie ich poprosiłem o informowanie mnie i lokatorów o tym, Państwo przyjdą. Umowa jest też umową na czas nieokreślony więc zgodnie z ustawą nie mają takiego prawa jeśli się nie mylę. W tej sytuacji powołałem się przy nich na ustawę o ochronie lokatorów oraz poprosiłem ich o zapoznanie się z nią, gdyż miałem ją w ręce, oni odrzekli ze nie mam żadnych praw, umowa mieszkalna jest rzeczą świętą, a prawa będę mieć jak zmienię mieszkanie. Podczas rozmowy okazało się też, że przed tym kiedy zamknąłem pokój oni wpuścili tam obcą osobę na obejrzenie go i która widziała wszystko jaki sprzęt się tam znajduje(Rok temu na wakacjach była też sytuacja że wpuścili do mieszkania obcą osobę która tam nocowała, osoba ta była pod wpływem alkoholu, który cały czas spożywała, poinformowała nas o tym przestraszona była współlokatorka, która ze strachu zamknęła się w pokoju z obawy o jakąś przemoc w jej kierunku. Wszystko to było bez zgody lokatorów. Po kilku miesiącach przyszli do nas panowie z wydziału kryminalnego w ubraniu cywilnym, wylegitymowali się i pytali się czy w tym mieszkaniu nie przebywała ostatnio obca osoba. W tamtym czasie nie skojarzyliśmy tych dwóch sytuacji, do teraz) Na tym wszystko się skończyło. Całe to wydarzenie mam udokumentowane na dyktafonie( bez zgody, lecz udostępniony materiał może być tylko jako materiał dowodowy, nie osobom publicznie). Posiadam też zdjęcia jak zastałem mieszkanie po przyjeździe w pierwszy weekend. Właściciele wchodzą cały czas do mieszkania(mają własne klucze), kiedy tylko im się podoba, teraz postanowili robić remont który utrudnia mi korzystanie z mieszkania, oraz wykonywanie normalnych czynności jakimi jest np.: sen( przyszedł ostatnio właściciel na weekendzie o 8 godzinie i puścił głośno muzykę, hałasował). Każde ich naruszanie miru domowego wiąże się z dużym obciążeniem psychicznym oraz tym, że boję się wyjść swobodnie z pokoju, więc zamykam się w nim i czekam aż będzie moment kiedy ich nie ma. Nawet w nocy odczuwam obawę, że ktoś podczas mojego snu może przyjść do mieszkania, więc zamykam na klucz pokój oraz barykaduję się krzesłem aby ono mnie obudziło.
Chciałby spytać o rady:
- co mam w takiej sytuacji robić;
- czy przez naruszanie miru domowego oraz obciążanie mnie psychicznie mam prawo do wypowiedzenia umowy w trybie natychmiastowym( chcę się wyprowadzić jak tylko znajdę nowe mieszkanie oraz chce otrzymać kaucję, która jest zwrotna);
- jestem też przekonany że nie jest odprowadzany podatek z otrzymanych zapłat za mieszkanie, ponieważ adres zameldowania właściciela na umowie jest adresem mieszkania w którym wynajmuję pokój, a właściciel z nami nie mieszka. Jego adres zamieszkania jest inny oraz mieści się poza miastem. Jak płacimy czynsz oni odbierają go osobiście bez pokwitowania, lecz posiadam smsy w których są kwoty jakie mamy zapłacić oraz wartości liczników jakie im wysyłamy, w okresie wakacyjnym wpłacamy im na konto bankowe( mieszkanie wynajmują od 10 lat jest to umieszczone na nagraniu). Czy mogę zgłosić to do urzędu skarbowego.

Chcę poinformować, że jestem osobą spokojną, zawsze wyrażałem się z wysokim szacunkiem to nich jako do osób starszych, nigdy nie podnosiłem głosu. Wszystkie sprawy związane z mieszkaniem są rozliczane na czas.
W załączniku przesyłam też umowę wynajmu, będzie też pomocna.

Z wyrazami szacunku
Łukasz Olszewski

Tutaj pojawią się odpowiedzi od prawników


Chcę dodać odpowiedź

Jeśli jesteś prawnikiem zaloguj się by odpowiedzieć temu klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.