Ustalenie stosunku pracy. Umowa o pracę.
Pytanie z dnia 19 lutego 2020
Witam. Od dłuższego czasu mam problem w pracy. Pracuje w sklepie zoologicznym, żona mojego szefa jest właściwie moja szefowa, chociaż z tego co mi wiadomo nie jest zatrudniona, nie wiem czy jest jako współwłaściciel lecz chyba nie, bo podczas kontroli nawet nie mogła podpisać dokumentów, tylko musiała to zrobić pracownica. Mam umowę na czas nieokreślony od prawie 2 lat, na początku dostałam umowę na pół etatu, mimo że pracowałam cały etat. Gdy zaczęłam się upominac o umowę taka, jaka mi się należy tj. na cały etat, zostałam zaproszona na rozmowę z szefem i jego żona. Jego żona powiedziała że umowy nie dostanę bo za bardzo "fikam". Fikaniem miała na myśli to, że w końcu sprzeciwilam się, aby przychodzic do prscy w niedzielę karmić zwierzęta,przez jakiś czas musiałam przychodzic w prawie każda niedziele, gdzie nie miałam nic za to płacone. Byłam bez przerwy w prscy bez dnia wolnego. Gdy oznajmiła mi, że nie dostanę tej umowy, wywiązała się między nami sprzeczka, zaczęto mnie straszyć zwolnieniem, gdy powiedziałam że obowiązuje mnie wtedy miesięczny okres wypowiedzenia, od szefa usłyszałam że "ch** mnie to obchodzi". Jego żona kazała mi się wynosić z prscy. Poszłam do domu, później zaczęli do mnie dzwonić, pisać, łagodzić wszystko. Zgodziłam się wrócić,lecz pod warunkiem że dostane normalna umowę. Szef obiecał że tak będzie, podpisaliśmy aneks do umowy. Po 2 miesiącach żona szefa wzięła mnie na rozmowę, oznajmiła że rzekomo księgowa zapomniała mnie zgłosić do zusu z całym etatem i w dalszym ciągu miałam na pół etatu. Podejrzewam, że myśleli że jestem w ciąży i dlatego naciskam na cały etat więc sami tego nie zgłosili. Po tych 2 miesiącach podpisaliśmy kolejny aneks, poszłam dopytać do zusu czy aby napewno mam na cały, okazało się że tym razem tak. Inna sytuacja gdy żona szefa weszła na sklep, do czrgos się przyczepila wyzywajac przy tym mnie i inna pracownice od "pierd**** księżniczek". Kolejna, gdy żona szefa znajdowała się w szpitalu, ja musiałam wtedy przychodzić chora, z chorym dzieckiem do pracy które miało gorączkę. Gdy szefowa usłyszała przez telefon ze tez jestem chora, powiedziała że następnego dnia mnie zmieni. Następnego dnia nic nie mówiła czy będzie za mnie, więc napisałam czy mogłaby mnie zmienić bo teraz razem goraczkujemy, syn płacze z bólu, napisala mi że ona nie była na wakacjach tylko w szpitalu, że ona chyba sklep zamknie a ja dziś dostanę wypowiedzenie. Powiedzialam że w takim razie chyba nie mam po co dzis przychodzić, Napisała żebym otworzyła sklep bo przyjedzie dostawca. Poleciałam otworzyć, pisałam do niej co chwilę co dalej,czy chociaż następnego dnia by mnie zmieniła, czy naprawdę wręcza mi wypowiedzenie, że chce wiedzieć na czym stoję, nie reagowała. Po godzinie przyjechała, kazała mi się wynosić i nie przychodzić więcej do prscy. Poszłam do lekarza, dostałam zwolnienie. Po paru dniach znów przepraszala. Kolejny raz dałam się namówić na powrót. A wczoraj była kolejna sytuacja, sklep mamy czynny od 9,tego dnia akurat nie zdążyłam przyjść wcześniej ponieważ poszłam do lekarza, często mam atak rwy kulszowej, chcialam żeby dali mi jakiś zastrzyk przeciwbolowy żebym mogła jakoś funkcjonować w prscy, lecz była duża kolejka, nie zdążyliby mnie przyjac więc poleciałam do pracy,niestety tu nie mam poświadczenia że zaszłam do przychodni. Byalm w pracy równo na 9. Żona szefa akurat przyjdchala i wpadła w szał że nie byalm trochę wczesniej. Zaczęła się na mnie wydzierac przy klientach, zaczęłam wyjaśniać dlaczego nie byłam wcześniej, nie chciała mnie słuchać, gdy klienci wyszli kazała mi "wypie***", gdy to mówiła szła za mną z podniesiona ręką jakby chciała mnie uderzyć. Druga pracownica mówiła mi że sama szefowa jej potem powiedziała że myślała że mnie zepchnie wtedy ze schodów. Gdy się ubieralam zaczęła pisać wypowiedzenie, gdy wychodziłam zapytala czy nie podpisuje go,powiedziałam że nie. Zaraz pisał do mnie szef dlaczego nie podpisałam, napisałam że jedno spóźnienie nie może być powodem do zwolnienia. Po wyjściu z prscy wróciłam do lekarza, dostałam zwolnienie. W międzyczasie szef poinformował mnie, że wysłał mi wypowiedzenie poczta,ktore dotarło do mnie następnego dnia. Gdy dowiedział się o zwolnieniu, zaczal pisać że moje zwolnienie jest oszustwem i że to wyjaśni sąd pracy. Czy faktycznie te zwolnienie może podważyć? W wypowiedzeniu również nie wpisał dokładnej daty zakończenia umowy, nie wpisał powodu, oraz informacji, że mogę się odwołać do sądu pracy. Z tego co wyczytałam, przy umowie na czas nieokreślony takie rzeczy muszą zostać umieszczone. Dodatkowo wyplaty zawsze mam płacone na raty, nigdy nie wiem kiedy ile będę miała, w tym miesiacu za styczeń resztę pensji dostałam dopiero 16 lutego. Czy te wszystkie sytuacje moga być również uznane jako mobbing? Posiadam również screeny z rozmów, gdy np szefowa pisała do mnie: mam Cię k*** dosyć, możesz się k*** nie zjawiac w pracy. Od szefa mam również wiadomość gdy kazał mi podpisywać za siebie dokumenty jego nazwiskiem, lecz odmówiłam mówiąc że nie będę podrabiac żadnych podpisów
Tutaj pojawią się odpowiedzi od prawników
Chcę dodać odpowiedź
Jeśli jesteś prawnikiem
zaloguj się by odpowiedzieć temu
klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem
poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.