Pytanie z dnia 06 grudnia 2019
Witam.
Dzisiaj miała miejsce taka sytuacja:
Mój brat, który chodzi do 7 klasy miał na pierwszej lekcji matematykę. Z chamską, wredną kobietą, która uczy już tam długo. Na samym początku lekcji zaczęła go przepytywać, wtrącając komentarze typu "rusz tym mózgiem, masz tam coś?" Brat się zestresował, a że nie należy do osób, które by pyskowały, dalej próbował rozwiązać zadanie. Maglowała go około 30min. Zrobiło mu się słabo (czasem już tak miał, z racji tego że ma "szewską klatkę" i słabiej się rozwija). Powiedział jej, że mu słabo i musi się napić wody. Na co ona "może jeszcze kawkę ci zrobić?". Próbował jej powiedzieć, że ma taką chorobę i jest mu słabo, ale ona stwierdziła że jej to nie obchodzi i dalej kazała mu rozwiązywać przy tablicy. Brat zemdlał, upadł wybijając sobie połowę zęba (jedynki!), złamał nos na szczęście bez przemieszczeń, rozwalił sobie wargę i miał ją szytą. Nauczycielka nawet nie zareagowała kiedy zemdlał i leżał we krwi, która poszła mu z nosa. Kolega z klasy zareagował przeskakując przez ławki i próbując udzielić pomocy, pobiegł szybko do wicedyrektor. Nauczycielka siedziała w tym czasie niewzruszonea przy biurku i piła kawę, nawet nie zainteresowała się i nie próbowała pomóc. Wicedyrektor szła bardzo powoli, kolega który po nią pobiegł zapytał, czy może iść szybciej, bo chłopiec jest nieprzytomny. Zadzwoniła ona na pogotowie, które zabrało brata na SOR. Nauczycielka matematyki szybko się zmyła, kiedy pogotowie o nią zapytało wicedyrektorka powiedziała, że już wyszła. (Była pewnie w pokoju nauczycielskim). Kobieta ta często jest wulgarna i niemiła wobec uczniów, potrafi się uwziąć i obrażać.
Pytanie - gdzie można to zgłosić - policja, prokuratura, rzecznik praw dziecka, kuratorium? Sprawa jest o tyle skomplikowana, że jest weekend i dopiero w poniedziałek można coś załatwić. Przed konfrontacją z nauczycielką dobrze byłoby chyba mieć jakieś gotowe papiery i wyraźnie jej zagrozić. Wicedyrektorka napewno będzie jej bronić, bo to przyjaciółki. Przy pogotowiu stwierdziła, że brat zemdlał, bo nie jadł śniadania. Co robić? Kolega, który zareagował zadzwonił później ze swoją mamą, że wszystko powie w razie potrzeby jak to było. Inne dzieci z klasy też raczej poświadczą, przynajmniej kilka osób.
Tutaj pojawią się odpowiedzi od prawników
Chcę dodać odpowiedź
Jeśli jesteś prawnikiem
zaloguj się by odpowiedzieć temu
klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem
poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.