Witam,
mam na imię Rafał i obecnie przebywam w Wielkiej Brytanii. W dniu 04.11 przez portal Facebook nabyłem rower o wartości 1700zł. Został skierowany przelew do ówczesnego właściciela (z zaznaczeniem w nim numeru ramy roweru), po czym zaczęła się bardzo długa historia z dotarciem przesyłki. Byłem zwodzony ponad miesiąc, że przesyłka dotarła w inne miejsce i trzeba ją jakoś zwrócić aby nadać ja ponownie do mnie. Kolejnym razem, że kurier nie przyjechał, aż w końcu właściciel tego roweru podjął decyzję, że przywiezie mi go osobiście (zamówiony był w Polsce z dostawą do Polski), miał go doręczyć do mojego domu rodzinnego. W pewnym momencie jadąc już przez prawie całą Polskę, właściciel stwierdził, że popsuła mi się nawigacja i niby krążąc obok mojej miejscowości zdecydował się wrócić do domu. Sytuacja z umówiona dostawa działa się 01.12. Później po paru wymianach zdań zdecydowałem się finalnie wysłać pismo o rezygnacji z zakupu, bo moje prośby o zwrot pieniędzy przez sms nie działały. Przez cały czas byłem zwodzony, że zwory będzie zlecony parokrotnie i nadal cisza. Na dodatek udało mi się zlokalizować osobę trzecią, która też zawarła umowę z tym Panem i również nabyła ten rower, z tym że otrzymała go już w połowie listopada. Zatem sprzedawca świadomie wprowadzał mnie w błąd i oszukiwał. Otrzymał pismo, z którego nic sobie nie robi. Chciałem zapytać jakie mam możliwości (prócz oczywiście zgłoszenia sprawy na policję; niestety dopiero w marcu będę w kraju), na żądanie odszkodowania z tytułu przywłaszczenia i przetrzymywania moich pieniędzy? Oraz jakie mam możliwości w przypadku, gdy ten sprzedawca zastrasza mnie, że zgłosi sprawę o zniesławienie jego osoby i straszy mnie karany grzywny i sądem. Takie wiadomości zacząłem dostawać po 23 listopada gdy napisałem do administratora fanpage klubu kolarskiego, do którego uczęszczał w celu uzyskania informacji czy dana osoba i sam przedmiot zakupu istnieje. Proszę o informację zwrotna. Czekam z niecierpliwością
Pozdrawiam