Witam
Mam problem z sąsiadem. Moja mama miała gospodarstwo rolne z ziemią, której po śmierci taty nie mogła uprawiać. Uzgodniła z sąsiadem że on może siać co chce ona bierze pieniądze za dopłaty. Wszystko było ok do momentu kiedy mama podzieliła ziemię na swoje dzieci ( pięć sióstr) Powiedziała sąsiadowi że jeśli chce dalej uprawiać ziemię to już musi się dogadywać z nami i płacić nam rocznie od 500 do 1000 zł. Tylko że czas mijał sąsiad ziemię uprawiał a o pieniądzach zapomniał. Mama moja chodziła wielokrotnie i mu przypominała ponieważ praktycznie każda z nas mieszka za granicą. To sąsiad mówił za każdym razem co innego ( że nie było mowy o pieniądzach, że on nie ma ,że on nie będzie płacił)Kiedy przyjechałam osobiście to powiedział mi że on mi nic nie zapłaci Ponieważ pół roku wcześniej zabroniłam mu obsiewać pole ponieważ do tej pory nie dostałam za to ani złotówki. Zabroniłam mu wjeżdżać na nasze pole ponieważ tak uzgodniłyśmy z siostrami że nie ma pieniędzy to nie ma siania, ale on powiedział że u nich juz zasiał i tak weźmie sobie z pola to co zasiał( chociaż nie miał prawa ponieważ nikt mu nie pozwolił) A z mojej nie obsianej części zrobił sobie drogę dojazdową. Chociaż wkopane są słupki graniczne ( trzech już nie ma bo jak jeżdził prawdopodobnie kultywatorem to je usunął)A ja zagrodziłam wjazd na nasze pola taśmą z kijami to wyrwał i jak już pisałam jeździł sobie po mojej ziemi, stawiał przyczepy itp. Kiedy mam zareagowała i powiedziała że to zagrodzone i nie mają prawa to cytuję "o co ci chodzi nic się nie stanie przecież tu i tak nic nie rośnie, a może na policję zadzwonisz to będziesz sama miała problemy" Są bezczelni a my ze względu na odległość nie jesteśmy w stanie sami zareagować, a mama ma ogromne problemy z sercem a ci ludzie jeszcze ją zastraszają . Proszę pomóc co mogę zrobić ? czy mogę sąsiada zaskarżyć ? Nie chce mi się wierzyć że ludzie na moim polu robią co chcą i jeszcze śmieją mi się w twarz?