witam, moja sprawa to kolizja drogowa z udzialem psa, maly piesek rasy terierr west wybiegl na ulice, potracila go kobieta autem, zaplacilam mandat i pokryje szkody wyrzadzone ale ta pani rzada 1650 zl,grozi ze odstawi auto na warsztat i koszt bedzie wiekszy,ja proponuje 1000zl, poniewaz samochod jest stary ma 17 lat, marki bmw, piesek malutki w momencie wypadku mial 7 miesiecysam nie doznal az takich obrazen mial peknieta miednice ale zrosla sie bez operacji. Ponato kobieta nie zatrzymala sie tylko jechala dalej i mysle ze sama sobie ten samochod uszkodzila jeszcze bardziej, ciagnac za soba zderzak, zatrzymala sie dobre 50 metrow dalej i dopiero jak zobaczyla mnie przy psie zawrocila i zarzadala pieniedzy za szkode, dodam ze to byl teren zabudowany pies jest bialy widziala go sama sie przyznala, nie bylo ani jednego pojazdu, wiec mogla zahamowac,a to ze jechala dalej nie zatrzymujac sie usprawiedliwia tym ze myslala ze ciagnie za soba psa a nie zderzak.pani jest pewna siebie, wiem ze sama ma duzego psa ktory chodzi samopas i ciagle przyjezdza do niego policja ale ona , sie wypiera ze to nie jej pies wiec zahartowana.policje kazalam jej wezwac notatka mowi o zderzaku i peknietym halogenie a pani wymienia cala liste uszkodzen , czy powinnam jej zaplacic sume jakiej rzada?