Pytanie z dnia 24 października 2015

Witam, moje pytanie jest skomplikowane, jak cała sytuacja. Od ponad 19lat prawnie jestem mężatką, natomiast od dwóch lat nasze małżeństwo rozpada się... Od dwóch lat prowadzę działalność gospodarczą i wtedy też nastał początek rozpadu małżeństwa mojego. Otóż, mąż porzucił pracę a konto kontroli moich działań. Nie dawał sobie z tym rady, popadł w alkoholizm. Tym samym rozpoczęły się burdy i awantury w domu. Wreszcie inerwencje policji, jego pobyt w izbach wytrzeźwień, które generowały jedynie kolejne opłaty. Niestety jego alkoholizm postępował w bardzo szybkim tępie. Wkrótce miewał stany epilepsji... Otrzymał propozycję pracy za granicą, z której skorzystał i po niepełnym dniu pracy, po ataku kolejbej padaczki, zabrano go do szpitala. Po wstępnych badaniach opieka medyczna zaproponowała detoksykację na terenie Niemiec. Zgodził się. Niestety nie skorzystał z terapii, tym samym wrócił do Polski i nie pracował. Zato wygenerował kolejne opłaty związane z detoksem. Po kolejnych inerwencjach policji, nastąpiła lawina zdarzeń, które łagodziłam. Niektóre niestety toczą się poza moją stroną. Zabrano mężowi prawo jazdy, po prowadzeniu samochodu pid silnym wpływem alkoholu oraz ucieczce przed policją. Założono mężowi Niebieską Kartę - niejedną zresztą, narzucono dozór, który ja starałam się pismami do prokuratury ściągnąć z niego (mając nadal wiarę i sentyment). Nie złożyłam wniosku o wysiedlenie, ani nie założyłam rzadnej sprawy sądowej przeciw mężowi. Zgodziłam się na mediacje, które poskutkowały odbyciem przez męża detoksu. Kolejny raz nie uwzględnił terapii. Wyjechał do pracy do Niemiec na dwa tygodnie i został zwolniony z orzyczyn technicznych, jak zostało to przekazane. Po tej sytuacji nastąpiła równia pochyła. Mąż pił, awanturowł się, wyprowadzał mnie z domu wyrzucając ubrania przez balkon, czy do kontenerów publicznych. Niejednokrotnie mi groził, szantażował...nie wpuszczał do domu, oczerniał publicznie, wyzywał. Jego zachowanie było skrupulatnie monitorowane. Miał przydzielonego kuratora, który nie pojawiał się. Alkohol, który był w domu, wywiozłam. Niestety mąż rozpoczął wyprzedaż rzeczy: obrączkę ślubną, zegarek szwajcarski, laptop, xboks oraz książki, które odnajdywałam w antykwariatach.
Niestety sama utrzymywałam dziecko. Po części teściowa pomogła złagodzić utworzone długi.
Cała historia alkoholowa zakończyła się listopadowego wieczoru 2014 roku, zatem rok po pierwszych symptomach, po powrocie córki do domu. Niestety zastała ojca w stanie intensywnej padaczki. Zadzwoniła po mnie pogotowie. Niestety pogotowie tylko wykonało badanie czynności życiowych. Z rana niestety mąż popadł w omamy i zwidy. Zabrałam go do lekarza. Vórka poszła do sądu i uzyskała informacje na temat przyznanego mężowi wcześniej - kuratora.
Niestety, lejarz rodzinny skierował nas do psychiatry, który odmówił przyjęcia pacjenta. Wyznaczył inny termin. Stan męża postępował bardzo intensywnie. Był pod opieką córki oraz jego przyjaciela. Ja po spotkaniu się z kuratorem, ustaliłam procedury następujące : kurator wzywa pogotowie i następuje natychmiastowe leczenie męża. Po tych czynnościach, mąż trafił do zakładu psychiatrycznego. Odbył detoks, a po trzech tygodniach sam zdecydował o terapii, którą odbył w czasie 4,5 tygodnia.
W tym czasie pozbierałam wszelkie pisma, wezwania oraz rachunki do sprawdzenia i obliczenia długów.
Ustaliłam, iż mąż zaciągnął kredyt w dwóch bankach 5 lat temu, obecnie wziął pożyczkę w chwilówce - łącznie 7 tyś złotych. Zapożyczył się u swojego kyzynostwa na kwotę łoczną 2 tyś złotych. Sprzedając samochód oraz rzeczy typu laptoo, obrączka, zegarek, x-boks, książki -wykorzystał pieniądze na własne używki. Dochodzą koszty spraw sądowych i grzywny, a także opłat za pobyt w izbie wytrzeźwień - wielokrotny. Przy tym powstały długi, o których nie wiedziałam, czyli brak opłat mieszkaniowych. Pieniądze, które zdobywał, miały pójść na bierzące opłaty, jednak nigdy nie zostały uregulowane. Częściowo opłaty pokryła teściowa.
Zaznaczę, że posiadamy kredyt hipoteczny zaciągnięty pod zastaw mieszkania.
W tym czasie okazało się również, iż Akt Notarialny został sprytnie skonstruowany. Otóż, mąż nie poszerzył wspólnoty małżeńskiej o własność mieszkania. Jest jedynym właścicielem mieszkania, zato współkredytobiorcami jesteśmy oboje. Pieniądze z kredytu zostały wykorzystane na remont mieszjanua, zakup sprzętu RTV, używanego samochodu (którego właścicielem wyłącznie był mąż), a także na opłatę notarialną. Mieszkanie darowała synowi - matka. Ja z wiedzą, iż częściowo zostały przejazabe pieniądze teściowej, nie znając faktów, zgodziłam się na wspólny kredyt oraz remont i zakupy.
Wiara i zaufanie względem męża odpokutowuję obecnie.
Mąż wychodząc z ośrodkam w którym odbywał terapię, wiedział już, że wyjeżdża do Anglim do znajomego, którego polecił kuzyn męża. Wszelkie koszty zostały pokryte przez nieznane mi osoby. Po powrocie, a zabawił tam tydzieńm oświadczył iż wyjeżdża do Angli, bo ma tam pewną pracę. Szybko się okazało p, iż wyjeżdża do kobiety. Wziął jednak ze sobą wszystkie rachunki, po czym odesłał je spowrotem. Niestety nieopłaconem bo jak stwierdził - on tu nie mieszka, więc nie będzie niczego opłacał. Podkreślę też, że mąż nie łoży absolutnie żadnych finansów na córkę. Córka jest w klasie maturalnej klady IV Technikum. Zatem potrzeby są ogromne od edukacji, po wyżywienie oraz środki do higieny osobistej. Pozew o alimenty, córka jako dorosła osoba, złożyła 18.10.2015 roku. Wcześniej ojciec kończył na obietnicach wysyłki finansów.
Sytuacja jest o tyle beznadziejna i niebezpieczna dla mnie i córki, gdyż w każdrj chwili możemy zostać bez dachu nad głową. Ies stać mnie na wszystkie opłaty, utrzymanie dziecka oraz spłacenie długów sztucznie wygenerowanych przez męża w trakcie jego upojenia alkoholowego, jak teraz podczas przetrzymania rachunków i faktur.
Sama opłaca wodę, gaz i prąd. Płacę ZUS, ubezpieczenie zdrowotne, utrzymuję córkę, regularnie lekarstwa córce, ponieważ jest alergikiem, choruje też na astmę oskrzelową. Nie stać mnie realnie, by zapłacić za przepisanie mieszkania na mnie lub córkę oraz spłacić dług wspólnego kredytu oraz mieszkania, którego nie jestem właścicielem. Do tego w mieszkaniu jest zameldowana teściowa. Zatem w mieszkaniu zaneldiwane są 4 osoby, mieszkają dwie - ja z dzieckiem.
Wszelkie rachunki, upomnienia, telefony odbieram ja. Mąż przebywając ba terenie Anglii, nie poczuwa się di absolutnie żadnych obowiązków. Osobiście nie jestem w stanie dogadać się w sposób poważny i rozsądny z mężem, ponieważ jego partnerka asystuje przy próbie rozmów i rozwiązań spraw. Mąż przyznał, iż ich wspólny budżet nie pozwoli na jakiekolwiek opłaty, ani spłaty. Boję się stracić mieszkanie. Nie chcę zapożyczać się, bo i tak jest wieke do oddania. Nie chcę również sama brać udziału w zaległych opłatach, gdyż nie mam pewności, czy mąż wracając do Polski, nie wymelduje mnie, a mój prezent w pistaci spłat, przejmie jego partnerka w raz z jej dzieckiem.
Pozwu o rozwód nie składam, bo nie mam pojęcia jak go sformułować i czy z orzekaniem o winie (co łączy się z długim procesem), czy też natychmiast pozbyć się totalnie wszystkiego, a tym samym złożyć pozew bez orzekania o winie.
Bardzo proszę o rozwikłanie moich niepewności problemów i poradę...
Dziękuję bardzo

Tutaj pojawią się odpowiedzi od prawników


Chcę dodać odpowiedź

Jeśli jesteś prawnikiem zaloguj się by odpowiedzieć temu klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.