Witam
Moze najpierw opisze swoja sytuacje. Ja wraz z moim chlopakiem mamy dziecko 11 mies. Ciezko sie nam uklada. Ogolnie to od urodzin naszej coreczki jest zle. Praktycznie sama sie niaą zajmowalam... on wyjechal zimą za granice do pracy
... z czego raz dal mi tylko 50 e na zycie. Od marca b.r. nie pracuje do teraz.. ja go utrzymuje z kosiniakowego i 500 plus . Mieszkamy u moich rodzicow w mieszkaniu , ale ich nie ma bo pracuja w holandii. Moj chlopak ma jeszcze jedno dziecko na ktore placi alimenty..ma on odebrane calkowicie prawo do dzkecka. (ma zadluzenie u komornika 15 tys bo spory czas nie placil) .. jestem z nim 5 lat i ani razu sie nie zainteresowal tym dzieckiem... nawet zyczyl smierci temu dziecku... bo by juz alimentow nie musial placic.. ogolnie caly czas slysze ze ma na tamto dziecko wyjeb*** . On caly czas mnie straszy ze mi dziecko zabierze , ze co drugi dzien bedzie je zabieral. Ja wszystko rozumiem ale on przez 11 miesciecy zycia naszej correczki nie spedzil z nia dluzej niz jedna godzine.. naprawde mi ciezko gdyz wszystko robie sama. Jestem juZ psyhicznie wykonczona.bardzo duzo pomagaja mi finansowo moi rodzice i brat . Prosze o porade ..co mam zrobic ? Jak prawnie wyglada moja sytuacja? Bo on napraw8de mi wszystko po zlosci robi i mowi ze na policje zadzwoni jak mu dziecka nie dam... ale jak ja moge mu dac jak on kompletnie sie zajac nia nie umie. Pozdrawiam

Ps . Jest jeszcze jedna sytuacja bo mowi ze moi rodzice pija i mi zabiora dziecko . Ale prosze mi uwierzyc my jestesmy naprawde normalna rodzina a rodzice to tyle ze 4..5 piw wypija ale to jak sa na urlopie w polsce...ja natomiast nie biore zadnych uzywek i nie pije alkoholu.