Pytanie z dnia 30 listopada 2020
Witam, od 1 października mieszkałam z chłopakiem we Wrocławiu. Wziął na siebie umowę na mieszkanie. Płaciłam mu wszystkie raty co do złotówki. 20.11 w burzliwych okolicznościach się rozeszliśmy, ponieważ on znęcał się nade mną psychicznie i nasza relacja nie prowadziła do niczego dobrego. Wielokrotnie kazał mi "wypi***wlać z mieszkania, bo to jego mieszkanie, bo on je wziął na siebie..." Takich kłótni mieliśmy sporo, nie radziłam sobie z emocjami, więc któregoś dnia w efekcie furii zrobiłam dziurę w drzwiach łazienkowych - oczywiście zobowiązałam się je wymienić i ponieść wszelkie koszta. Drzwi firma musiała zamówić dopiero, więc miało to potrwać od 4 do 6 tygodni. W międzyczasie mój chłopak kazał mi podpisać oświadczenie, że w sytuacji gdy się rozejdziemy to będę mu płaciła połowę czynszu za okres wypowiedzenia. Dodatkowo kazał dopisać, że jak drzwi nie przyjdą do 27 listopada to ten okres się wydłuży. Uznał, że nie może złożyć wypowiedzenia póki drzwi nie przyjdą. Ja bardzo go kocham, więc zgodziłam się na wszystko, bo ufałam, że to oświadczenie i tak nie będzie potrzebne nikomu. 20 listopada gdy się wyptowadzałam kazał mi zrobić przelew za czynsz za grudzień, styczeń i luty. Zrobiłam to żeby mieć spokój. Teraz czuję się oszukana i wykorzystana. Chłopak nie chce złożyć wypowiedzenia, dalej tam mieszka i mówi, że będzie mieszkał ile zechce. Zaproponowałam, że skoro płacę to chcę mieszkać w tym mieszkaniu... Ale oczywiście do niego nic nie dociera. Czuję się okropnie potraktowana. Czy jakieś prawa mi przysługują i mogłabym zrobić coś w kierunku tego, aby on nie czuł się bezkarny?
Pozdrawiam
Tutaj pojawią się odpowiedzi od prawników
Chcę dodać odpowiedź
Jeśli jesteś prawnikiem
zaloguj się by odpowiedzieć temu
klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem
poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.