Pytanie z dnia 07 lutego
Witam. Potrzebuje porady co robić.
Przepraszam jesli bedzie chaotycznie ale będzie długo bo z nerwów nie mogę...
W lipcu podjęłam pracę jako opiekunka do 15 miesięcznej dziewczynki. Nie była to moja pierwsza taka praca. Spisałyśmy umowę między sobą z moimi obowiązkami oraz terminem płatności i stawka z jej strony.
Na początku było wszystko dobrze, opiekowalam sie dzieckiem zgodnie z umowa na dwie zmiany bo tak pracowała matka i mialam rowniez placone.... odprowadzalam i odbieralam ze zlobka, zapewnialam opieke , zabawy itd...
Do początku października.
Wtedy zaczely się problemy bo matka dziewczynki (samotnie wychowujaca) musiała się wyprowadzić od partnera alkoholika bo ciągle awantury były...
Człowiek ma za dobre serce więc pomogł jej uciec stamtąd zabierając wszystkie rzeczy w dwóch transportach osobówka... natomiast ja dzień wcześniej odwiózł do matki patrol z interwencji. Tam wytrzymała tydzień i matka wywaliła ją z domu bo startowała do niej z łapami,robiła awantury przy małych dzieciach wzywała policję I centrum kryzysowe bo matka śmiała jej zwrócić uwagę żeby zajęła się dzieckiem a nie telefonem....
Po czym o 23.30 dzwoni do mnie ze nie ma gdzie się podziac z dzieckiem i musi spać na dworze (koniec października...) a wszystkie jej rzeczy+ sprzety- pralka, lodówka, kuchenka stoi u mojej teściowej w domu bo nie było gdzie ich wziąć...
No więc na jedną noc ja wzięłam, szła załatwić mieszkanie od miasta następnego dnia itd.
Od początku dzieckiem opiekuje się u siebie w domu, gotuje, piorę i leczę na swój koszt.... Bo mamusia nie ma.
Nie mogłam ich dwóch przygarnąć na dłuższy czas więc matka wpadła na pomysł że dziecko będzie u mnie na noc dopóki nie znajdzie lokum a ona u koleżanki i będzie zabierać dziecko w dzień... coby dziecko nie spało na ulicy się zgodziłam bo niby nie miała gdzie pójść a do domu samotnej matki zaparła się nogami i rękami że nie. Prosiłam żeby były razem ale w końcu się głupia zgodziłam żeby dziecko było bezpieczne... Bo 2 tygodniach koleżanka u której spala wywaliła ją to ja też oskarżyła o kradzież i straszyła policja...
Pozniej z dnia na dzien zmienila prace na 4 brygady nie myslac czy bedzie miala opieke do dziecka. A na koncu stawierdzila ze jak ja nie będę mogła to wezmie jeszcze jedna opiekunke z ktora sie bede wymieniac...
W umowie mam wpisane ze 2 dni rano (4.40-7) dwa dni popołudniu (13-23) i dwa dni nocki (21- 7) oraz dwa dni wolne, pech chciał że straciłam pracę na etat więc się zgodziłam wtedy ale ciągle wysylalam CV...
I tu zaczęły się schody dziecko powinno być w takich godzinach a przebywało u mnie po 11-19 godzin bo matka musiała odpocząć... później była 24 na dobe bo matka przychodziła tylko na dwie godziny. I tu zaczął się pierwszy raz problem z płatnością. Nie przelała mi całej wypłaty bo nie miała, prosiła żebym poczekała aż dostanie pieniądze z MOPSU. Patrząc na jej sytuację wyjątkowo się zgodziłam i mam na to wszystko potwierdzenie i zeszyt z podpisem i godzinami pracy. Nie zapłaciła ale przelała zaległość na początku listopada i na tym się skończyło.
Z racji tego że nie szukała sama lokum bo wszystkie za drogie albo coś to znalazłam jej hostel, najpierw była na nie ale powiedziałam jej że dziecko jest najważniejsze i że muszą być razem i się zgodziła. I jak już poszła na ten pokój poprosiła o swoje rzeczy, oczywiście to jej rzeczy więc miała do tego prawo ALE ja pracuje jeszcze u innych dzieci, mój mąż ma pracę na etat a oprócz tego mam dwoje swoich dzieci. Zwyczajnie napisałam ze mi w zaproponowane przez nią dni nie pasuje to zaczęła straszyć mnie policja bo jej rzeczy nie chce wydać i oskarżyła mnie o kradzież...
Moja teściowa wystraszyła się że coś może zrobić i nie chciała jej u siebie w domu wiec rzeczy przywiozłam jej w wolnej chwili. Jednego dnia część, drugiego część. Pierwszego dnia brakowało jej jakiegoś futra i laptopa ale nie rylam jej po kartonach i nie mialam czasu i miejsca żeby wszystko przewiezc na raz.. dowiozłam następnego to mi powiedziala ze jej to chcialam ukraść... I co chwile znajdowała coś nowego co jej niby zginelo. Gdzie nie jest to prawda i mam świadków, zdjęcia i dowody w postaci sms itd. Żałuję że przy braniu tego na przechowanie nie zrobiłam listy lub zdjęc. Ale kartonów I reklamówek to było chyba z 50...
Ponadto dziecko 3 tygodnie chodziło z zapaleniem ucha, wyleczyłam sama. Wypychała mnie na szczepienie (nie zgodziłam sie) na pobranie krwi z tą mała, do rejestracji do lekarza itd. Dziecko ma kraniosynostoze i od 3 miesięcy nie ma czasu jechać do lekarza bo jej bolący łokieć był ważniejszy, kazała jechać mi- odmówiłam...
Chciałaby wszystko za darmo i jak się upomniałam o swoje to nagle jej coś zginęło...
Dziecko brudne, poklejone często gęsto przychodziło do mnie.
Na tydzień zeszłam ze stawki bo nie miała na chleb ale wycofałam się z tego jak zaczęła mnie oskarżać, więc naliczam normalna stawkę.
Na tą chwilę z dnia na dzień przed świętami
przez to jak zaczęła mnie traktować zerwałam umowę ale ona nie chce zapłacić mi za październik, listopad i 2 tygodnie grudnia. Mało tego 21 grudnia nie chciałam się już młoda zająć to przyszła bezczelnie i na domofon zaczęła wydzwaniać chcąc podrzucić dziecko mojej teściowej lub mężowi albo 13 letniej córce a koniec koncow zostawiła niespełna 2 letnie dziecko obcym osobom (Ukrainkom) I poszła do pracy do 24....
Łącznie ma około 6 tysięcy złotych do zapłaty. Z czego "czesc" (około 100 zl) przelała mi na konto po 2 zł- 8 zł. Powiedziałam jej nieraz że nie zgadzam się na takie przelewy i nie będę nawet takich kwot liczyć bo to jest smieszne.
Napisała mi wprost że grosza nie dostanę bo ja chciałam oszukać i na niej się dorobić...
i że sprzęt jaki jest u mnie jej jest tyle wart (wszystko mające około 10 lat w tym cała splesniala i zagrzybiala w środku lodowka)...
Mam rowniez zdjecia.
Póki co jest to moje jakieś zabezpieczenie chociażby na złom jeśli nie dostanę pieniedzy...
Dodatkowo przez sytuacje jaka wyniknela chciałabym odzyskać pieniądze za lekarstwa, prąd, gaz, wode i paliwo gdzie wszystko ze swoich wykładałam i chyba za stracone nerwy przez nią.
Bo ona dając mi dziecko na cały dzień raz na jakiś czas kupiła Mus, soczek czy jabłko... Do kąpieli używałam swoich płynów, do prania swoje środki... itd.
Malo tego po zerwaniu umowy i upomnieniu sie o platnosc zaczela straszyc mnie kuratorem bo moja corka wieczorem siedzi pod blokiem ze znajomymi (okolo 20 godziny) a ja zajmuje się obcymi dziećmi w tym czasie..
Znowu wymysla cos o kradziezy jak ma zaplacic albo o pomowienia bo publicznie napisalam pod jej postem o szukaniu nowej opiekunki zeby nowe osoby ubiegajace sie o pracę u niej uwazaly bo nie placi i ze podrzuca dzeicko na 19 godzin to publicznie udostepnila screeny z banku gdzie przelala mi pierwsza i ostatnia wyplate. A nastepne w groszowych przelewach.... Napisalam cala prawde tam wiec to zadne pomowienia..
Sprawę zgłaszałam już kiedyś w mopsie, ktoś też zgłosił I przyszła kuratorka która nie stwierdziła nieprawidłowości.
Proszę podpowiedzcie mi od czego zacząć, gdzie zgłosić zeny dziecku bylo lepiej i zebym odzyskała swoje pieniądze - najważniejsza wyplata a poniesione koszty później. I z jakich paragrafów...
Chciałabym zgłosić to bo nie pozwolę sobie na takie traktowanie. Tym bardziej że pracuje jako niania od ponad roku w innym miejscu i nigdy nie było problemu z niczym a nawet po krótkiej przerwie zostałam poproszona o ponowna opiekę i mam świetne referencje.
Na wszystko mam zdjęcia, dowody oraz świadków w jakim stanie dziecko przyjeżdżało, wyjeżdżało i ile godzin siedziało u mnie, że jej u mnie nie było a dziecko było samo.... mimo że kilka razy prosilam by wziela dziecko do tej koleżanki u której śpi, to nie mogła... mówiła że przyjdzie o 14 przychodziła o 17, mówiła że będzie o 10 przychodziła o 16... Jak o 22.30 to nawet było o 24 bo rozmawiała przez telefon. Niejednokrotnie zwracałam jej o to uwagę...
Pomóżcie proszę.
Dziękuję.
Tutaj pojawią się odpowiedzi od prawników
Chcę dodać odpowiedź
Jeśli jesteś prawnikiem
zaloguj się by odpowiedzieć temu
klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem
poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.