Pytanie z dnia 24 lutego 2016
Witam,
Ta sytuacja jest skomplikowana dlatego mój post jest długi, ale myślę że warto to w całości przeczytać a w szczególności prawnicy którzy ewentualnie mogli by mnie reprezentować w sądzie. Sytuacja jest poważna.
Wysuwam wniosek że mój były pracodawca chcę wyłudzić pieniądze , zastrasza mnie, nęka ,co nie daję mi spokoju. Proszę o pomoc.
Chciałbym się podzielić moją trudną sytuacją. Po zakończeniu współpracy z moim byłym pracodawcą pojawił się duży problem i chciałbym się Was poradzić . Do tej pory nie miałem problemów z prawem a opinię moich byłych pracodawców są dobre. Postaram się w miarę szczegółowo wyjaśnić moją sytuację zaczynając od samego początku.
Podjąłem pracę 08.14r . Problem pojawił się już pierwszego dnia. W trakcie negocjacji stawki tzn. podstawa 1800zł na rękę + 10% prowizji. Materiały które miałem sprzedawać przygotowywały osoby nieletnie bez mojej obecności. Ja w tym czasie dostałem do podpisanie umowę o pracę , jednak nie była ona zgodna z tym co ustalaliśmy mianowicie była to umowa o pracę o wynagrodzeniu minimalnym krajowym i nic po za tym. Prawodawca wyjaśnił mi krótko, że wszyscy w firmie mają takie umowy. W umowie oprócz stawki była zawarta informacji o miejscu wykonywania pracy ,jak również informacja o dwu tygodniowym wypowiedzeniu w razie zerwania umowy.
"Byłem odpowiedzialny za swój stan magazynowy, samochód, telefon".
Nie podpisałem oprócz umowy o pracę żadnych innych dokumentów dot. odpowiedzialności materialnej.
Nie podpisałem żadnego dokumentu na powierzenie mienia czyli: samochód,telefon.
Dostałem telefon z kilkoma numerami do osób pracujących w firmie tzn. do prezesa, magazyniera, działu obsługi klienta itp. na telefonie nie było żadnych multimedii : zdjęć ,filmów itp. ,nie było ani jednego numeru do klienta. Telefon miał opłacony internet i mogłem z tego korzystać nawet do celów prywatnych. Nie otrzymałem żadnych zakazów co do wykorzystywania telefonu w celach prywatnych.
Na samochód również nie podpisałem żadnych dokumentów potwierdzających korzystanie z niego. Otrzymałem tylko dowód rejestracyjny i aktualne ubezpiecznie.
Było to dziwne ,ale nie zastanawiałem się wtedy nad tym. Okazało się bardzo szybko że mój szef kombinuje, i współpraca nie zapowiadała się optymistycznie. Budowałem rynek od zera. Spora część pozyskanych klientów przeze mnie była potem namawiana do składania zamówień przez kontakt z działem handlowym po to żebym nie wiedział o dokonywanych zamówieniach, a tym samym żebym miał mniejszą prowizje.
Otrzymałem polecenie od szefa, że w ramach promocji firmy mogę rozdawać niektóre materiały w formie gratisu. Nie musiałem wtedy prowadzić żadnej ewidencji ponieważ wartość tych podarunków była niewielka. Dostałem polecenie prowadzenia dokumentacji poprzez wiadomości mailowe dopiero po podliczeniu pierwszej inwentaryzacji która z resztą była fikcją w tej firmie.
Przechodzimy do sedna sprawy. Nie miałem dostępu do systemu, czyli nie miałem wglądu do tego ile mam materiałów na swoim magazynie w danym momencie. Tym samym nie mogłem sprawdzić czy stan fizyczny na moim samochodzie pokrywa się z tym co jest w programie (systemie)
Zamówienia dokonywałem przeważnie telefonicznie dzwoniąc lub wysyłając smsa do działu handlowego
Pomijając fakt, że nie miałem odpowiedzialności materialnej uważam, że realnie nie mogłem ponosić odpowiedzialności jeśli mój stan był dla mnie tajemnicą...
Przykład:
Zamawiam dzwoniąc do działu handlowego 100 zestawów i nie widzę u siebie w domu, że dział handlowy robi przesuniecie magazynowe i ze stanu głównego przesuwa na mój magazyn 100 czy 50. Dostaje potwierdzenie wydania zewnętrznego razem z paczką ale zamówienie się nie zgadza. Zgłaszam braki w dostawie i znowu nie widzę czy osoba której to zgłaszam uwzględnia moją wiadomość i robi korektę w systemie.
Zaznaczam, że w zakładzie nie było żadnych procedur składania zamówień i niczego nie podpisywałem i nie miałem żadnego szkolenia w tej sprawie.
Według mnie brak odpowiedzialności było celowym zagraniem ze strony pracodawcy.
Firma mogła wcale nie brać pod uwagę moich zgłoszeń itp.
Przykład 2:
Był przypadek kiedy rozmawiałem z klientem, a między czasie pomogłem zanieś materiały do jego samochodu i kontynuowałem rozmowę. Klient zapłacił za 20sztuk zestawu, a jadąc do domu zastanawiałem się czy zaniosłem 20 czy 30 zestawów. Chciałem zrobić szybko weryfikacje żeby uniknąć nieprofesjonalnych rozmów z klientem i chciałem przeprowadzić szybki remament tylko tego zestawu. Po podliczeniu zadzwoniłem do działu handlowego z zapytaniem ile mam tego zestawu w tym momencie na stanie. Otrzymałem odpowiedz "Handlowcy nie mogą o takie rzeczy pytać" więc nie mogłem sprawdzić "na ciepło" czy zaszła pomyłka.
Ta sytuacja dała mi do myślenia. Od tamtej pory rozglądałem się za lepszą pracą, a moje obroty z miesiąca na miesiąc spadały.
Niedługo po tym incydencie policzyłem i wysłałem zwroty do siedziby firmy materiałów na które nie było zbytu. Nie otrzymałem przez długi czas żadnego raportu w tej sprawie. Otrzymałem go dopiero po podliczeniu kolejnego remamentu w którym wychodzą kolejne braki, a raport był oczywiście całkiem inny niż zwrot który wysłałem pocztą polską.
Znowu gdy wysłałem zwroty nie miałem możliwości sprawdzenia czy mój zwrot został uwzględniony i ściągnięty z mojego stanu.
Nie mogę zrozumieć jak można za coś ponosić odpowiedzialność jeśli nie ma się do tego pełnych praw. Szczególnie dostępu do stanu. W poprzedniej firmie miałem skaner i w każdej chwili mogłem sam sprawdzić stan danego artykułu w razie jakieś wątpliwości wydania towaru mogłem to sprawdzić
Nie wykluczam, że gdzieś się pomyliłem, że komuś wydałem za dużo zestawów ale nie na takie ogromne ilości. Równie dobrze mogli mnie okraść ponieważ pracodawca nie zapewnił mi odpowiednich warunków do przechowywania mienia.
Niestety sprawa odpowiedzialności za braki to nie wszystko!
Były pracodawca wysyła mi wezwania do zapłaty na łączną kwotę ponad 13tyś złotych.
Jak wspomniałem na początku wiązała mnie z tą firmą umowa o prace na minimalną krajową. Natomiast moje wynagrodzenie to było 1800zł "podstawy na rękę" i 10% prowizji z całości obrotu jaki wypracowałem w danym miesiącu. To była umowa ustna.
Pieniądze od klientów głownie dostawałem do ręki i na koniec miesiąca wysyłałem UWAGA podejrzewam na konto prywatne!
Kwota ta była pomniejszona o 1800zł i 10% prowizji czyli np. z 10000zł moja wypłata to 2800zł, a przelew na konto 7200zł.
Czyli to były oszustwa i co gorsza z pewnych źródeł wysuwam wniosek, że były dokonywane na konto prywatne.
Podczas jednej z rozmów właściciel firmy twierdzi, że nie dokonywałem wpłat od 3 miesięcy, a potem zmienia zdanie i uważa, że dokonywałem ale brakuje ponad 9000zł
Wydaje mi się, że on chce wyrzec się tego, że wiązała nas umowa ustna (1800zł +10%prowizji) i pewnie uważa, że kwoty które miałem wysyłać miały być pomniejszone tylko to co mam na umowie.
Przestraszyłem się, że może mnie w ten sposób oszukać i wyłudzić pieniądze.
Zacząłem szukać w internecie opinii tej firmy i natknąłem się na opinie byłych pracowników firmy którzy bardzo krytycznie wypowiadają się na temat prezesa tej firmy.
Poznałem jednego z nich. Okazuję się, że obecnie pracuje w konkurencji i miał problemy.
Dowiedziałem się od niego, że prezes firmy miał już problemy z prawem i miał wyrok za plagiat i oszustwa podatkowe.
To nie koniec tej przykrej sprawy.
W grudniu kiedy zoorientowałem się, że nie zależy im na współpracy ze mną i naliczają mi z miesiąca na miesiąc duże kwoty do zapłaty (było to wtedy kwota ok. 1500zł) postanowiłem zakończyć prace w tej firmie i wysłałem wypowiedzenie.
Po okresie wypowiedzenia podjąłem prace w konkurencyjnej firmie co jeszcze bardziej rozjuszyło mojego byłego szefa. Okazuję się, że to właśnie prezes mojej obecnej firmy pozwał go o plagiat. Postanowił się mścić.
Tak jak nie podpisywałem żadnych innych papierów oprócz umowy o pracę tak nie podpisywałem "lojalności" z tym pracodawcą.
Dzisiaj oprócz zapłaty ponad 13000zł żąda ode mnie zwrócenia listy kontaktów z telefonu komórkowego i tym samym oskarża mnie o kradzież w piśmie wezwania do zapłaty.
Podczas pracy w tej firmie zapisałem numerów telefonów ale były to głownie kontakty prywatne. Oddałem telefon w takim samym stanie jaki dostałem.
Nie podpisałem z nim powierzenia mienia. Chyba powinien mnie o tym poinformować jeśli na tym urządzeniu znajdują się ważne dane firmy - "dane handlowców"
"Dane handlowców" to wynika z rozmowy telefonicznej. Nagrałem kilka rozmów żeby się zabezpieczyć i mieć jakieś dowody na jego oszustwa i oszczerstwa wobec mnie.
O razu mam pytanie czy takie nagrania będę mógł ewentualnie wykorzystać podczas rozprawy sądowej?
Mam nagranie m.in z magazynierem który przyznaję się, że on nie prowadzi żadnej ewidencji. Dalej mówi, że każdy w firmie ma na umowie minimalną krajową, a resztę pieniędzy dostaje "pod stołem".
Posiadam również screeny, rozmowy z portalów społecznościowych z jednym z przedstawicieli z której to rozmowy wynika, że nie mieliśmy wglądu do swojego stanu magazynowego.
Moje pytanie: Czy usunięcie listy kontaktów które z resztą nie są żadna tajemnicą firmy wręcz widnieją na stronach internetowych i są ogólnie dostępne to przestępstwo?
Dodam tylko, że w odpowiedzi na wezwanie napisałem: " Twierdzi pan, że
usunąłem listę kontaktów i nie ma pan numerów telefonów do moich
klientów po czym następnego dnia wysyła pan wszystkim moim klientom
"smsy" z treścią Uwaga xxx xxx nie pracuje już w firmie xxxx i
namawia pan do składania zamówień pod innym numerem. Moi klienci sami
mnie o tym poinformowali kontaktując się ze mną i deklarując, że
"smsy" nie będą usuwać i zostaną do ewentualnego wglądu.
Równie dobrze listę kontaktów mógł usunąć sam prezes lub osoba odbierająca telefon.
Nie było dokumentu przekazania mienia więc on może wymyślać teraz wszystko.
O ile ta sytuacja wydaje się absurdalna to i tak spędza mi to sen z powiek, że ktoś oskarża mnie o kradzież i podaje w wezwaniu do zapłaty że to art. i grozi mi za to kara.
Następną sprawą w której pisze w wezwaniu do zapłaty jest sprawa usprawiedliwienia godzin w których rzekomo nie byłem w pracy. Zarządca firmy twierdzi, że teraz mam złożyć raport gdzie i co robiłem w dane dni ponieważ w systemie GPS nie widać, że wyjeżdżam w trasę samochodem służbowym.
Osobiście uważam, że mając w opiece całe woj. śląskie nie musiałem każdego dnia wsiadać do samochodu żeby udać się do klienta którego siedziba firmy jest kilkaset metrów od mojego domu. Spotykałem się z klientami w kawiarniach w moim rodzinnym mieście i w swoim domu. Nie były wymagane żadne raporty bo to było w ramach nienormowanego czasu pracy. Więc te oskarżenia również uznaję za niedorzeczne tym bardziej, że z świadectwa pracy które dostałem kilka dni po terminie nie wynikają nieusprawiedliwione dni pracy.
Chciałem również poruszyć sprawę wykorzystywania samochodu prywatnego w celach prywatnych. Wszystko w tej firmie było na tzw. "gębę" i tym razem również umowa między mną, a prezesem była ustna.
Nie ustaliłem dokładnej kwoty za korzystanie ze swojego samochodu ale prezes zapewniał mnie, że otrzymam za to dodatkowe pieniądze. Podczas awarii samochodu służbowego korzystałem łącznie ok. 40dni i przejechałem ponad 2500 kilometrów i nie dostałem za to ani grosza. Jeżeli dojdzie do rozprawy to pragnę poruszyć również ten temat ponieważ moi klienci, rodzina, pracownicy stacji benzynowej mogą potwierdzić, że jeździłem do nich swoim samochodem przez tak długo okres. Nie ma żadnego pokwitowania odbioru pieniędzy za wykorzystywanie samochodu prywatnego.
Jeśli chodzi o kwity to wielokrotnie zostałem zmuszany do podpisywania tzw. delegacji czyli podpisywałem odbiór pieniędzy. Byłem do tego zmuszany bo wiedziałem, że te pieniądze mi nie przysługują, a i tak ich nie dostaje. Odmawiałem podpisywania tych druczków to zostałem szantażowany, że wszyscy handlowcy to podpisują to ja też mam podpisywać bo w innym przypadku będzie szukał innego pracownika.
Delegacja mi nie przysługiwała ponieważ każdego dnia wracałem do domu, a klientów miałem w promieniu 50km od miejsca zamieszkania. Po dyskusjach w tej sprawie na spotkaniu w siedzibie firmy pracodawca stwierdził, że mamy to wliczone w pensje...
To kolejne oszustwo na korzyść pracodawcy na który mam dowód w postaci screenów i wglądu do mojej poczty prywatnej z której również sporadycznie wysyłałem rozliczenia.
Z wiadomości mailowej pracownica firmy nakłania mnie do podpisania i wysłania jak najszybciej tych druczków.
Usunęli moją skrzynkę pocztową za pośrednictwem której dokonywałem rozliczeń
Mam kilka plików z okresu od stycznia do kwietnia 2015 z których wynika, że miałem 10% prowizji i 1800zł podstawy. W tych plikach również uwzględniona została również tzw. "sprzedaż paragonowa" na która oczywiście żadnych faktur czy paragonów nie było.
Oprócz wymienionych oszustw miały miejsce również miejsce sytuacje bezpłatnego urlopu, obciążanie pracownika za niedokonanie płatności przez klienta od danego handlowca.
Dość wyczerpującą opisałem swoją sytuacje.
Podsumowując były pracodawca wysłał mi drugie - ostateczne wezwanie do zapłaty ogromnej jak dla mnie sumy do zapłaty ponad 13tyś zł. Wezwanie w którym nie podaje nr. konta tylko nalega na spotkanie w siedzibie firmy w celu wyjaśnienia sprawy. W wezwaniu oskarża mnie o kradzież
Od dwóch miesięcy żyje w dużym stresie. Radziłem się prawnika który mówił mi, że mogę spać spokojnie ale niestety ta sytuacja spędza mi sen z powiek. Biorę pod uwagę to, że mój były pracodawca tylko mnie straszy i liczy na to, że pożyczę od kogoś pieniądze i dokonam wpłaty. Pożyczę bo jestem przekonany, że on zdaję sobie sprawę, że ja nic nie ukradłem po prostu chce się odegrać na mnie ponieważ przechodząc do konkurencji odbiorę mu znaczną ilość klientów.
Moje ostatnie pytanie to: Czy mogę kierować sprawę do sądu i czy mam szanse wygrać sprawę i otrzymać odszkodowanie za bezpodstawne wyłudzenie pieniędzy, nękanie, zastraszanie, zniesławienie w oczach klientów - kilka moich klientów jest deklaruje, że może zeznawać jako świadek. PROSZĘ O POMOC!!
Szukam osoby która zechcę reprezentować mnie w sądzie ponieważ chce zakończyć te sprawę i żyć spokojnie ponieważ jestem niewinny. pozdrawiam i liczę na odpowiedź
Bernadetta Parusińska- Ulewicz Adwokat (Od 2007)
Kancelaria Adwokacka Bernadetta Parusińska- Ulewicz
Gen. Z. Sadowskiego 8/40, 71-213 Szczecin
Dzień dobry, jeśli nic Pan nie zapłacił byłemu pracodawcy, to nie ma mowy o wyłudzeniu. Jeśli otrzymał Pan kolejne wezwanie do zapłaty, polecam na nie odpowiedzieć, dokładnie odnosząc się do każdego z roszczeń pracodawcy. Chętnie pomogę w przygotowaniu pisma. W razie zainteresowania zapraszam do kontaktu Pozdrawiam Bernadetta Parusińska-Ulewicz
Podziękowałeś prawnikowi
Chcę dodać odpowiedź
Jeśli jesteś prawnikiem
zaloguj się by odpowiedzieć temu
klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem
poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.