Witam. W ostatnie ferie ja i moja mama bylysmy w odwiedzinach u mojej matki chrzestnej. Spotkanie przebeglo w milej atmosferze. Kilka godzin po powrocie do domu moja matka chrzestna przyjechala do mnie z awantura iz ukradlam jej pieniadze. Krzyczala, balam sie bo bylam w 3 miesiacu ciazy wiec dalam jej 200zl odlozone na ubezpieczenie poniewaz chcialam uniknac wiecej stresu. Myslalam ze to wystarczy ale nie, wrocila po kolejne pieniadze za kilka minut. Powiedzialam ze nie ukradlam i ze zabralam tylko 200zl, ktorych tak naprawde nie wzielam. Zabrala mnie do siebie bym wyjasnila to jej mezowi. Wiec wyjasnilam. On twierdzil ze mi nie wierzy, wczesniej posadzili mego ojca o kradziez silnika, jak sie okazalo, sprawa do tej pory nie wyjasniona. Sami nie wiedzieli ile im zginelo, tysiac, 800zl czy 600zl. Stanelo na tym ze 1000zl a ze dalam juz 200zl to powiedzieli ze odbija mi to z zaplaty z apole, poniewaz dzierzawia od nas pole. I teraz, kiedy doszlo do zaplaty, oni nie chca zaplacic wcale. Juz nawet nie chca odbijac tylko wcale nie zaplacic. Za pole wychodzi 1800zl, za kradziez mieli odbic 800zl wiec gdzie reszta. Chcialam zapytac czy mam jakies szanse.? W domu bylam ja, moja mama i oni. Wychodzilam do ubikacji, jak sie pozniej okazalo on tam trzymal pieniadze. Gubia sie w tych kwotach a ja potrzebuje teraz pieniazkow na wegiel, male dziecko w domu. Moge rzadac odszkodowania.? Czy mam jakies szanse.? Slowo przeciw slowu... Prosze o pomoc. :(