Witam,a więc problem przedstawia się następująco...mam syna z poprzedniego związku,obecnie jestem mężatką. Dotychczas nie utrudniałam kontaktów dziecka z ojcem ,niestety zmieniło się to od momentu ,Kiedy syn pojechal do ojca w swieta Bozego Narodzenia w grudniu 2017 r. Nie powiadomil mnie o tym,ze dziecko mialo powazne rozciecie glowy ,na ok.2.5 cm ,ponieważ uderzył o grzejnik żeliwny. Nie pojechał z synem do szpitala,nawet nie skontaktował się z lekarzem ,którego ma po znajomości obok swojego mieszkania...syn miał przyjechać tak jak się umówiliśmy czyli ok 3 dni,niestety ojciec nie wywiązał się z tej obietnicy i przywiózł syna za 5 dni ,tłumacząc iż chce spędzić z Nim więcej czasu,a później przyznał się ,że jednak poszedł do pracy A dzieckiem zajęła się Kuby ciocia...rodzina ojca dziecka sama twierdzi ,że jest on nie odpowiedzialny. Ja osobiście od razu po przyjechaniu syna od ojca pojechałam z Nim do szpitala,na co mam wszystkie wyniki badania ,lekarz był bardzo zdziwiony że nikt z dzieckiem nie udał się od razu po zdarzeniu do szpitala,ponieważ stwierdził ,ze bardzo prawdopodobne było iż mógł sobie złamać jakaś kość czaszki. Po badaniu RTG na szczęście wszystko wyszło dobrze. Ojciec dziecka ma pozwolenie z mojej strony,aby spotykać się z synem na terenie w którym jesteśmy, obecnie mieszkamy gdzie indziej ,ale specjalnie przyjeżdżam jeśli ojciec chce się widzieć z dzieckiem. Teraz robi mi wyrzuty ,że ja mu utrudniam ,a Po prostu boję się powierzyć mu dziecko ,ponieważ już wielokrotnie nadużył mojego zaufania. Czy mogę coś uzyskać,chociażby to aby spotykał się z dzieckiem w wyznaczonym miejscu ,aby nie było to miejsce zamieszkania ,gdzie ojciec dziecka zamieszkuje też z jego wujkiem ,ciocia i ich dzieckiem. A ciocia którą się zajmowała moim synem podczas ,gdy ojciec był w pracy po moim pytaniu dlaczego nie powiadomila mnie o zdarzeniu stwierdziła,że ona nie ponosi za nic odpowiedzialności ponieważ syn był pod opieką ojca..