Zatrzymanie na kradzieży w sklepie.

Dzień dobry. Zwracam się z prośbą o pomoc w związku z incydentem, który miał miejsce w sklepie. Sprawa ta jest dla mnie bardzo krępująca i niejasna.

Wczoraj dokonałam kradzieży rzeczy o łącznej wartości 140 zł. Ochroniarz zaprosił mnie na zaplecze sklepu, kazał wyjąć wszystkie rzeczy z torby i wezwał policję. Po przyjeździe policjant powiedział: ,,Wśród skradzionych rzeczy jest produkt, który pani napoczęła i nie może wrócić do ponownej sprzedaży. Sklep poniósł stratę, wobec tego nie mogę teraz wystawić mandatu.’’ I wręczył mi wezwanie na komisariat policji. Osłupiałam.
Tym produktem był… batonik za 3 zł, którego otwarłam po wyjściu ze sklepu (jeszcze przed tym, jak złapał mnie ochroniarz). Zaproponowałam, że zapłacę za batona, ale policjant i kasjerka odmówili.

Dodam, że nie była to moja pierwsza kradzież. Rok temu również dopuściłam się kradzieży (w innym sklepie) na kwotę 60 zł. Od razu dostałam mandat i sprawa została zamknięta.

Bardzo żałuję, że powtórzyłam to działanie. Wstyd mi. Nie mam pojęcia co mną kierowało.

Nasuwają mi się pytania:
1.Czy policjant miał prawo zrezygnować z wystawienia mi mandatu w sklepie i dać wezwanie na komisariat z tak błahego powodu?
2.Co czeka mnie gdy stawię się na komisariacie?
3.Jakie konsekwencję grożą mi za ten czyn - grzywna, areszt czy może ograniczenie lub pozbawienie wolności?

Dziękuję za poświęcony mi czas.
Będę wdzięczna za wszelkie wskazówki dotyczące dalszych kroków, jakie powinnam podjąć.