Zwolnienie dyscyplinarne.

Dzień dobry,

Zostałem dyscyplinarnie zwolniony z banku za nieetyczną sprzedaż ubezpieczeń (w tym podrabianie podpisów). W dniu zwolnienia w obecności dyrektorów i osoby od spraw audytu wewnętrznego napisałem oświadczenie tłumaczące całą sprawę, było to kilkunastu klientów na kwoty, że tak powiem groszowe (może w sumie do 170 zł za całość - ubezpieczenia pobrały jedną składkę miesięczną - cała ta moja działalność trwała ok. miesiąca); później przy rozstaniu się zostałem poinformowany, że sprawa zostanie przekazana na policję, ale nie wiedzą, jak długo to może potrwać ("może 10 dni, może miesiąc, a może rok...€, bo najpierw będą robić dochodzenie wewnętrzne - czy to znaczy, że potem może być mi postawione więcej zarzutów, aniżeli to co napisałem na oświadczeniu? Np. braki podpisów klientów na pomniejszych dokumentach to standard w bankach... Oświadczenie idzie do działu HR). Pytanie zatem jak długo trzeba czekać na takie coś? I co mam zrobić w międzyczasie? Wypowiedzenia z art. 52 jeszcze nie otrzymałem (mają na to miesiąc), więc czy w międzyczasie mogę szukać innej pracy cały czas wyczekując zawiadomienia na przesłuchanie na policję czy też sam powinienem się stawić? Nigdy nie byłem karany, mam rodzinę i żałuję za popełniony czyn. Bank niestety nie dał mi możliwości mediacji z pokrzywdzonymi klientami. Czy mam szukać pracy i układać sobie życie czy wyczekiwać na wyrok, bo, a nóż się zdarzy, że już pracując gdzie indziej idę odsiedzieć wyrok? Dlaczego właściwie skoro przyznałem się do winy i poniosłem konsekwencje (zwolnienie dyscyplinarne) to sprawa nie jest natychmiast€ w sądzie? Przecież istnieje prawdopodobieństwo, że po jakimś znacznym okresie czasu ja już w ogóle zapomnę o co tam wtedy chodziło. Jakie konsekwencje prawne mi grożą? Z tego co wiem to można starać się już u prokuratora o "€žzałatwienie sprawy"€ bez wnoszenia sprawy do sądu. Czy u prokuratora też jest mi potrzebny prawnik?