Gdzie jest granica krytyki w Internecie?

Są takie sprawy w życiu prawnika, które zdarzają się tylko raz: wymagające włożenia dziesiątek godzin ciężkiej pracy, wypicia litrów kawy i nieprzespania wielu nocy. Zagadnienia prawne, z którymi docieramy na rozprawę przed powiększonym składem Sądu Najwyższego, biorąc za cel zmianę linii orzeczniczej, uznawaną za głęboko niesprawiedliwą. Nasze działania mogą prowadzić do zweryfikowania dotychczasowego poglądu sądów na daną kwestię, a tym samym – dołożenia malutkiej cegiełki w budowaniu sprawiedliwości w kraju. Wielu prawników marzy o takich sprawach, które nie tylko prowadzimy na rzecz naszego klienta, ale także po to aby polepszyć rzeczywistość dookoła siebie .
 
Są też sprawy bardziej przyziemne, dotyczące standardowych problemów prawnych, z którymi ludzie się regularnie spotykają . I odpowiedzi w tych sprawach z reguły wyglądają podobnie. Dziś właśnie o takim przypadku chciałbym napisać. Pomimo tego, że problem nie jest nowy i został już dokładnie opisany, to regularnie pojawiają się osoby, które zadają jedno pytanie:
 
Czy prowadząc forum internetowe albo inne miejsce w sieci, które umożliwia swobodne wypowiadanie się jej użytkownikom, jestem zmuszony do tego aby usuwać wszystko co może być niezgodne z prawem?
 
Ostatnio takie pytanie zadała mi pewna Pani, która jest administratorką forum, skupiającego społeczność małego miasteczka w województwie kujawsko-pomorskim. Na stronie regularnie pojawiają się krytyczne wypowiedzi dotyczące różnych osób z tej miejscowości – głównie sklepikarzy, osób prowadzących działalność gastronomiczną i różnego rodzaju usługodawców (fryzjerów, dentystów itp.)
 
Wpisy te przyciągają uwagę wielu osób i skutkują burzliwymi dyskusjami, co dla naszej bohaterki jest rzeczą korzystną, bo ludzie częściej wchodzą na forum i zostawiają komentarze (strona ma obecnie kilka tysięcy użytkowników). Z drugiej strony, regułą jest, że administratorka otrzymuje (niekiedy mało cenzuralne i nacechowane negatywnymi emocjami) wiadomości, w których jest wzywana do natychmiastowego usunięcia wpisów krytykujących któregoś z lokalnych przedsiębiorców.
 
Dyskusja to normalna sprawa i w dobie Internetu trzeba się przyzwyczaić, że jeśli ktoś prowadzi biznes, to musi liczyć się z pojawieniem negatywnych opinii na jego temat. Ale gdzie jest granica i jakie obowiązki ma administrator portalu, na którym takie opinie się pojawiają?
 
Z pomocą przychodzi treść przepisu art. 14 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług elektronicznych, który stanowi, że Usługodawca, który nie wie o tym, że wpis jest bezprawny, nie ponosi odpowiedzialności za jego treść. Odpowiedzialność usługodawcy jest wyłączona również w przypadku gdy usługodawca otrzyma wiarygodną informację o bezprawnym charakterze wpisu i niezwłocznie zablokuje dostęp do wpisu.
 
Kluczowe jest więc pojęcie bezprawności . Administrator musi bowiem ocenić, czy wpis przekracza granice dozwolonej prawem krytyki i stanowi np. naruszenie dóbr osobistych . Sądy stoją bowiem na stanowisku (i słusznie), że nie każda krytyka w Internecie jest bezprawna . Bezprawne natomiast będą na pewno wpisy niesłusznie oczerniające inną osobę, zarzucające rzeczy niezgodne z prawdą bądź też obraźliwe lub wulgarne.
 
Co ważne, administrator nie ma jednak obowiązku automatycznego kontrolowania wszystkich wpisów i natychmiastowego usuwania tego, co może naruszać czyjeś dobre imię . Procedura ta ma wyważyć interesy osób , które chcą wyrazić swoje niezadowolenie w Internecie, administratorów portali internetowych, jak i tych, którzy są poddani krytyce.
 
Internauci i administratorzy portali mogą więc spać spokojnie i nie obawiać się wyrażać krytycznego zdania, oczywiście w granicach rozsądku.