Pamiątka z przeszłości
W dniu 19 września 1922 r. w Warszawie grono kilkudziesięciu nobliwych osób założyło Spółkę Akcyjną ZPR, która w krótkim czasie intensywnie rozwinęła działalność na terenie całej Polski, nabywając przy tym na własność kilka nieruchomości. Jednakże w połowie lat trzydziestych interes już tak dobrze nie szedł, a w 1938 r. sąd ogłosił upadłość spółki. Do momentu wybuchu wojny sprzedano wszystkie nieruchomości poza placem w obecnym centrum Lublina.
W czasie wojny spłonęły dokumenty zniknęli też akcjonariusze, wierzyciele, dłużnicy i syndyk. Powyższy stan trwał do początku lat sześćdziesiątych, kiedy to ktoś chciał zagospodarować plac w Lublinie i zaczął szukać właściciela. Po żmudnych badaniach sąd z powodu braku wierzycieli umorzył postępowanie upadłościowe i wyznaczył dla spółki kuratora a ten wydzierżawiał nieruchomość kolejnym zainteresowanym osobom.
Na początku XXI w. kolejny kurator z uwagi na wiek zrezygnował z funkcji a wtedy sąd ustanowił nowego, tym razem radcę prawnego. Pan Mecenas od razu zrozumiał, że ma w rękach interes życia. Żeby go jednak przeprowadzić, poprosił sąd o zmianę funkcji z kuratora na likwidatora, jako że ten pierwszy nie ma prawa rozporządzać mieniem spółki, a ten drugi jak najbardziej. Uzyskał zgodę i bez większych trudności znalazł nabywców placu a umowa sprzedaży z 2011 r. opiewała na prawie pół miliona złotych. Gotówką. Po pół roku biedaczek zmarł.
W dwa lata po jego śmierci sąd wyznaczył nowego kuratora, również radcę prawnego. Ten dogłębnie zbadał stan majątkowy spółki , odkrył fakt sprzedaży nieruchomości i ustalił, że pieniądze z transakcji zniknęły. Przy okazji wyszło na jaw, że likwidator nawet nie powiadomił sądu o sprzedaży jedynego składnika majątkowego ZPR S.A.
W dalszym ciągu dochodzenia wyszło na jaw, że spadkobiercami likwidatora ustanowiono jego synów bez przeprowadzania działu spadku.
Sprawozdanie z przeprowadzonych czynności powędrowało do sądu, który ze swej strony zawiadomił prokuraturę, gdzie sprawę po przesłuchaniu nabywców i spadkobierców umorzono. Z braku dowodów. Spadkobiercy zeznali bowiem, że o felernej gotówce nie mają zielonego pojęcia.
Szczęśliwy sąd zamknął sprawę, a sąd gospodarczy w 2016 r. wykreślił spółkę z Krajowego Rejestru Sądowego. Aż do samego końca akta cywilne nosiły sygnaturę z 1963 r. i była to prawdopodobnie najstarsza czynna sygnatura sądowa w Polsce.
Co się stało z pieniędzmi, o które nie mogli się już upomnieć wierzyciele lub akcjonariusze, nie wiemy, jakkolwiek możemy się domyślać.